Z nieobecnością Rafała mierzę się od kilku miesięcy. Dobitniej niż wcześniej doświadczam braku jego postów o przeżywaniu choroby i o śląskich realiach, w które równocześnie nie chce się wierzyć, bo zdają się tak znakomicie skrojonym materiałem na opowiadania – jakby tylko prosiły o uważnego obserwatora codzienności, który złoży je w zdania. Rafał planował premierę w grudniu 2019 w Komunie//Warszawa w ramach programu kuratorskiego Krajobraz Weroniki Szczawińskiej. Po jego odejściu, solo spróbowali zrekonstruować jego przyjaciele, Anu Czerwiński, Kacper Lipiński, Magdalena Przybysz, Igor Stokfiszewski, Weronika Szczawińska, Jaśmina Wójcik, Jakub Wróblewski, Katarzyna Żeglicka – twórcy, z którymi tworzył i działał w różnych okresach swojej pracy artystycznej i życia. Rekonstrukcja myśli artysty, próba sfastrygowania idei sola, zamieniła się w przejmujące pożegnanie przede wszystkim artysty Rafała Urbackiego, ale także przyjaciela, czy po prostu Rafała.

Wersja do druku

Udostępnij

Z nieobecnością Rafała mierzę się od kilku miesięcy. Dobitniej niż wcześniej doświadczam braku jego postów o przeżywaniu choroby i o śląskich realiach, w które równocześnie nie chce się wierzyć, bo zdają się tak znakomicie skrojonym materiałem na opowiadania – jakby tylko prosiły o uważnego obserwatora codzienności, który złoży je w zdania. Rafał sklejał te opowieści w słowa i publikował niemal dzień po dniu na fejsbuku – to o sąsiadach, to o paniach ekspedientkach w sklepie, to znów o zaskakujących rozmowach w tramwajach, takich z serii o życiu. Wciągająca jest ta jego saga o Śląsku. Zawsze mówił, że podlega wielokrotnemu wykluczeniu w polskim społeczeństwie opartym na normach, heteronormatywnej, katolickiej, gdzie o swoje miejsce osoby z alternatywną motoryką, tak samo jak geje, muszą walczyć. Pewnie dlatego łatwiej wychwytywał zarówno fałszywie dla niego brzmiące słowa, zdania, opinie, jak i te, w których spotykał życzliwą otwartość na alternatywną motorykę, miłość, czy odmienny sposób życia. Rafał Urbacki to bez wątpienia jeden z bardziej empatycznych twórców w Polsce, potrafiący zrozumieć innych i podjąć z nimi dialog, umiejscawiając go w odpowiednim dyskursie krytycznym.

W kwietniu 2019 odbywała się konferencja Sztuka i Niepełnosprawność: Przekraczanie granic[1], na której Rafał miał omawiać Sytuację artystów z alternatywną motoryką i sensoryką w Polsce. Ostatecznie jego obecność nie została potwierdzona i tylko pozostawione w programie nazwisko zdawało się ostrzegać, że dzieje się coś niedobrego.

Ostatnio przeglądałam nową publikację o Kontakt Improwizacji w Polsce[2], książkę zadedykowaną Rafałowi Urbackiemu, gdzie z kolei zamiast zapisu jego wystąpienia, do którego już nie doszło, czytam tekst Anu Czerwińskiego o Twórczości Rafała Urbackiego, co brzmi zacnie, ale i obco.

Rafał planował premierę w grudniu 2019 w Komunie//Warszawa w ramach programu kuratorskiego Krajobraz Weroniki Szczawińskiej. Po jego odejściu, solo spróbowali zrekonstruować jego przyjaciele, Anu Czerwiński, Kacper Lipiński, Magdalena Przybysz, Igor Stokfiszewski, Weronika Szczawińska, Jaśmina Wójcik, Jakub Wróblewski, Katarzyna Żeglicka – twórcy, z którymi tworzył i działał w różnych okresach swojej pracy artystycznej i życia. Zaproszenie do udziału w rezydencji artystycznej w Komunie//Warszawa, zakończone premierą, było jednym z ważnych wydarzeń, na które Rafał czekał, do którego się przygotowywał, wchodząc w dialog z kuratorką Weroniką Szczawińską i zbierając materiały do swojej nowej pracy solowej. Solo to forma, którą kiedyś mocno zaznaczył swoją obecność w krajobrazie polskiego tańca poprzez debiutanckie MT 9,7 (On wstał i poszedł do domu, 2010) – zrealizowane w ramach Solo Projekt w Starym Browarze – co mogłoby stanowić narracyjną pętlę przy opowiadaniu o jego pracy artystycznej.

Rekonstrukcja myśli artysty, próba sfastrygowania idei sola, zamieniła się w przejmujące pożegnanie przede wszystkim artysty Rafała Urbackiego, ale także przyjaciela, czy po prostu Rafała. Pomysł ten wychodzi naprzeciw pragnieniu, które pojawia się, kiedy odchodzą nasi bliscy, kiedy ich nieobecność odczuwa się jako brak, a ten próbuje wypełnić się pamięcią o tym, co było. Punktem wyjścia do pracy nad Rafał Urbacki Solo była więc nie tylko niezrealizowana rezydencja, ale i artystyczne odwołanie do znanego z historii teatru czy literatury gestu przekazania spuścizny po twórcy.

„Rafał Urbacki zmarł 22 maja [2019 roku – uzupełnienie A.K.]. Mama Rafała – Pani Krystyna Grabowska-Urbacka – przekazała jego bliskim rzeczy, które uznała za stanowiące część spuścizny zawodowej artysty i mogące mieć związek z przygotowaniami do Solo – w tym notatki i rekwizyty. Po śmierci Urbackiego, jego przyjaciele i współpracownicy wraz z kuratorką Weroniką Szczawińską i Komuną//Warszawa zdecydowali się na oddanie hołdu artyście poprzez próbę rekonstrukcji jego ostatniego dzieła. Jak mógł wyglądać Krajobraz Rafała Urbackiego? Jak wygląda krajobraz po Urbackim?” – tak zapowiadane jest solo na stronie internetowej Komuny//Warszawa.

W ramach projektu przyjaciele Rafała i jego współpracownicy stworzyli film, którego narracja zaczyna się po śmierci artysty i opowiada o pogrzebie, o przewożeniu rzeczy Rafała z jego mieszkania na Śląsku do Warszawy. Ukazuje działania i rozmowy, które zazwyczaj podejmuje się po śmierci bliskich. Opowieść, choć prowadzona przez najbliższe Rafałowi osoby, przybiera ton oficjalnego pożegnania artysty. Film oglądamy w dość kameralnym gronie, w przestrzeni wydzielonej czarnymi kotarami.

W drugiej części filmu przywoływane są idee pracy Rafała oraz zrekonstruowany jego sposób bycia i chodzenia. Najmocniej zapamiętałam scenę „pokazu mody” w wykonaniu Igora Stokfiszewskiego, Katarzyny Żeglickiej i Magdy Przybysz – prezentację ekstrawaganckich ubrań z szafy Rafała. Twórcom udaje się w niej przenieść na swoje ciała charakterystyczny sposób poruszania się artysty, jego słynną już alternatywną motorykę, specyficzny, lekko kołyszący chód. Jednak najmocniejszy jest ostatni akord spektaklu (już nie filmu) Rafał Urbacki Solo – moment, w którym narracja filmowa wychodzi nieoczekiwanie poza ekran i okazuje się, że wszyscy siedzimy w Muzeum Rafała Urbackiego lub przynajmniej jesteśmy na wystawie dotyczącej jego twórczości. Przez cały film siedzieliśmy zatem w wyodrębnionej kotarami przestrzeni widowni – po ich rozsunięciu widzimy z rozmysłem poukładane eksponaty – po lewej strony ogromne stosy, a właściwie kopce książek Rafała, całe, jego notesy z zapiskami, po prawej stronie – rozwieszone do wglądu widzów – notatki do sola, karteczki, rozpisane plany, rysunki; są też ekspozycje z prywatnymi rzeczami Rafała – na wieszakach migocą ekstrawaganckie bluzki czy położone obok trampki. Z drugiej strony wystawa przywołuje krajobraz wypełnionego rzeczami artysty mieszkania, w którym jeszcze czuć życie, zachowane są zapachy i rys prywatności; jakby na chwilę jeszcze można było wejść do mieszkania i spotkać się z jego mieszkańcem (?), albo już tylko dotknąć książek, które Rafał czytał, zetknąć się ze sprawami, które były mu bliskie.

Rafał Urbacki Solo jest kolejnym spotkaniem z artystą, z pamięcią wciąż zbyt żywą i nie nadążającą za rzeczywistością, która jednak powoli odnajduje nowe formy myślenia i mówienia o Rafale Urbackim. Nastał czas na artystyczne pożegnanie, w którym jest ślad przepracowanej żałoby i miejsce na pogodzenie się z faktami, a nawet na krok dalej – na pytanie, co z pamięcią o Rafale Urbackim? Pytanie, które dobrze znam z innych prac związanych z rekonstrukcjami choreograficznymi, poruszające kwestię archiwum i opieki nad spuścizną twórcy. W tym kontekście istotny jest sam akt jej przekazania przyjaciołom artysty, a tym samym przeniesienia na nich odpowiedzialności za jej dalsze losy i zachowanie pamięci o twórcy.

Temat konstruowania narracji historycznej jest znacznie szerszy niż kwestia ustanawiania archiwum. Niemniej ten poboczny wątek mocno wybrzmiewa w spektaklu Rafał Urbacki Solo: kto faktycznie ustanowi muzeum czy archiwum tańca współczesnego, a w nim salę Rafała Urbackiego? Czy pozostaje to jedynie w gestii spadkobierców? Kto weźmie odpowiedzialność za opiekę nad twórczością artysty? Kto (s)tworzy historię? Jak ją (u)porządkuje i czy na długo wpisze w nią twórczość Rafała Urbackiego?

Z pewnością zostaną teksty Rafała Urbackiego i filmy stworzone we współpracy z Anu Czerwińskim, towarzyszące takim spektaklom, jak Gatunki chronione (2014) czy Kształt rzeczy. O węglu i porcelanie (2015). Zostanie film Symfonia Fabryki Ursus (2018) w reżyserii Jaśminy Wójcik z choreografią Rafała Urbackiego. Zapisy spektakli, recenzje ze spektakli, wywiady z twórcą. Wydaje mi się, że przetrwają także idee, szczególnie te, które otworzyły polski taniec współczesny na narracje ciała o alternatywnej motoryce; efekty tworzenia nowego niedyskryminującego języka, walka o odrzucenie ekonomii współczucia, która mocno wybrzmiała w projekcie tożsamościowym Rafała Urbackiego, prezentowanym między innymi w spektaklach Mt 9,7 , W Przechlapanem (2012) czy Stypa (2012).

Idiom Krajobraz w kontekście pracy Rafała Urbackiego odsyła mnie mimowolnie do prac Raimunda Hoghego[3], niemieckiego choreografa, a wcześniej dramaturga Piny Bausch, który przez wiele lat miał w Niemczech problem z odbiorem jego projektów artystycznych jako sztuki, a nie arteterapii. Powodem takiego porządkowania rzeczywistości tanecznej był „pagórkowaty krajobraz pleców” Hoghego, o którym w tak poetycki sposób mówił w jednym z wywiadów. Sam twórca często stawiał widzom i dziennikarzom pytanie: „Co takiego jest w moim ciele, że pokazanie go wywołuje skandal?”. To pytanie zdaje się bliskie pracom Rafała Urbackiego, który jako choreograf i tancerz o alternatywnej motoryce próbował zdekonstruować normę (i kult zarazem) idealnego ciała, tak mocno zakorzenioną w historii tańca, od baletu zaczynając a na technicznym tańcu współczesnym kończąc. Idea otwarcia się na alternatywną cielesność i dyskurs wokół ciała takiego, jakie jest – powracały w twórczości Rafała. Jego choreografię krytyczną z wpisaną dekonstrukcją ekonomii współczucia odbierano czasem jako zbyt bliską życia, równie często padały zarzuty o traktowanie sceny jako miejsca terapii.

W Stypie Rafał odwołał się bezpośrednio do sztuki amerykańskiej i zagadnienia percepcji twórczości artystów autotematyzujących swoją chorobę oraz zastanych konstruktów odbioru spektakli z osobami z niepełnosprawnością w kluczu współczucia lub poprawności politycznej. Stypa nawiązywała do społeczno-artystycznego projektu Billa T. Jonesa Still/Here (1994), czarnoskórego i HIV-pozytywnego choreografa, który na scenie mierzył się z chorobą – zarówno swoją, jak i innych zaproszonych do udziału osób. Reakcje krytyki na ten spektakl była radykalne. Arlene Croce, amerykańska konserwatywna krytyczka sztuki, pisząca do gazety „The New Yorker”, napisała recenzję Discussing the Undiscussable, nie obejrzawszy spektaklu, mimo to całkowicie zakwestionowała artyzm przedstawienia T. Jonesa , ponieważ w jej ujęciu zbyt mocno wiązało się z rzeczywistością społeczną, co uniemożliwiało jej odnalezienie równowagi pomiędzy etyką a estetyką. Polski kontekst dla prac Rafała Urbackiego może wyznaczać nurt sztuki krytycznej Artura Żmijewskiego, uznającego, że jest w niej miejsce na autorefleksję, opis mechanizmów społecznych, odniesienia do rzeczywistości. Żmijewskiego, podobnie jak innych twórców uprawiających sztukę krytyczną, zajmowały zagadnienia ciała i jego przekształceń, deformacji czy chorób[4]. Urbacki – podobnie jak Żmijewski – był twórcą niezwykle przenikliwym, świadomym siebie, kondycji sztuki i jej uwarunkowań, łączącym te zróżnicowane perspektywy w swoich działaniach artystycznych.

Rafał Urbacki Solo to pewnie jedno z ostatnich już pożegnań z Rafałem, po oficjalnym i zarazem rodzinnym pogrzebie w Gliwicach. Paradoksalnie Rafał projektował swoją przedwczesną śmierć w projektach artystycznych i wywiadach, (np. w rozmowie Choreograf peryferii w moim Pokoleniu Solo ), ale zawsze odnosiło się to jedynie do sfery sztuki, było rodzajem gry, artystycznej prowokacji. Do 22 maja.

Copyright taniecPOLSKA.pl (miniaturka)

Rafał Urbacki Solo

Opracowanie i wykonanie: Anu Czerwiński, Kacper Lipiński, Magdalena Przybysz, Igor Stokfiszewski, Weronika Szczawińska, Jaśmina Wójcik, Jakub Wróblewski, Katarzyna Żeglicka.

Premiera: 6-8 grudnia 2020, Komuna//Warszawa


[1] Konferencja była organizowana przez Instytut Muzyki i Tańca oraz British Council w dniach 4-6 kwietnia 2019 roku. Więcej informacji o tym wydarzeniu: https://imit.org.pl/programy/departament-tanca/2797 [dostęp: 31 stycznia 2020].

[2] Kontakt Improwizacja w Polsce, red. Sonia Nieśpiałowska-Owczarek, Paulina Święcańska, Fundacja Artystyczna PERFORM, Intytut Muzyki i Tańca, Akademia Muzyczna w Łodzi, Warszawa/Łódź 2019.

[3] Szerzej o spektaklach Raimunda Hoghego pisałam na łamach „Dwutygodnika”: w artykule Teatr intymny Raimunda Hoghe, 2010, nr 5 (29), :https://www.dwutygodnik.com/artykul/1115-teatr-intymny-raimunda-hoghe%E2%80%99a.html [dostęp: 31 stycznia 2020], Cenię proste formy2012, nr 1 (73) , https://www.dwutygodnik.com/artykul/2923-cenie-proste-formy.html [dostęp: 31 stycznia 2020] oraz Wzbogacenie przez redukcję, 2011, nr 10 (68) , https://www.dwutygodnik.com/artykul/2804-wzbogacenie-przez-redukcje.html [dostęp: 31 stycznia 2020].

[4 ]Por. Artur Żmiejewski, Drżące ciała. Rozmowy z artystami, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2008, s. 7-24.

Wydawca

taniecPOLSKA.pl

Fot. Pat Mic
Fot. Pat Mic
Fot. Pat Mic
Fot. Pat Mic
Fot. Pat Mic
Fot. Pat Mic
Fot. Pat Mic
Fot. Pat Mic
Fot. Pat Mic
Fot. Pat Mic
Fot. Pat Mic
Fot. Pat Mic
Fot. Pat Mic
Fot. Pat Mic
Fot. Pat Mic
Fot. Pat Mic

powiązane

Bibliografia

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb.

Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.

Kliknij tutaj, aby dowiedzieć się więcej.

Close