W tym roku w Lublinie skrzyżowały się drogi twórców pochodzących z różnych części Europy i świata, choć, jak zadeklarowali organizatorzy, zaproszenia skierowane zostały przede wszystkim do choreografów i tancerzy z północnej części Starego Kontynentu. Kolejne edycje Spotkań mają odwiedzać artyści reprezentujący inne europejskie regiony, ukazujący odmienne idiomy i różnorodność lokalnych scen tańca. Obok licznej reprezentacji artystów z  krajów skandynawskich i nadbałtyckich, na festiwalu pojawiły się  choreografie, które zaliczono do najlepszej dwudziestki produkcji europejskiej sieci tańca Aerowaves, wybrane propozycje spośród prezentowanych podczas tegorocznej Polskiej Platformy Tańca oraz taneczne prace laureatów ogólnopolskich konkursów choreograficznych dla młodych twórców. Gościem specjalnym XXI MSTT w Lublinie był izraelski zespół Batsheva Dance Company.

Wersja do druku

Udostępnij

Organizatorzy XXI Międzynarodowych Spotkań Teatrów Tańca w Lublinie (Centrum Kultury w Lublinie oraz Lubelski Teatr Tańca) w tym roku zaproponowali widzom repertuar, który ich zdaniem najpełniej ukazuje różnice, antagonizmy i próby dialogu pomiędzy tanecznymi strategiami dzisiejszego świata sztuki. To kontynuacja trzyletniego programu uruchomionego w 2016 roku, prezentującego i promującego zjawiska z obszaru sztuki tańca – różnorodne pod względem skali, stylistyki, jak również  zasięgu geograficznego. W ciągu dziewięciu dni, od 12 do 20 listopada 2017 roku, publiczność miała okazję zobaczyć spektakle odzwierciedlające tendencje i idee najbardziej charakterystyczne dla współczesnej choreografii. Wśród licznych propozycji znalazły się takie, w których dopatrzeć się można analogii i nawiązań do tanecznych tradycji, a także ich kontynuacji. Inny nurt festiwalowych prezentacji stanowiły spektakle, które od tej historii świadomie się odcinają. Tak skonstruowany program lubelskiej imprezy wskazuje na labilny i nie dający się podporządkować rygorystycznym regułom charakter sztuki tańca XXI wieku.

 

W tym roku w Lublinie skrzyżowały się drogi twórców pochodzących z różnych części Europy i świata, choć, jak zadeklarowali organizatorzy, zaproszenia skierowane zostały przede wszystkim do choreografów i tancerzy z północnej części Starego Kontynentu. Kolejne edycje Spotkań mają odwiedzać artyści reprezentujący inne europejskie regiony, ukazujący odmienne idiomy i różnorodność lokalnych scen tańca. Obok licznej reprezentacji artystów z  krajów skandynawskich i nadbałtyckich, na festiwalu pojawiły się  choreografie, które zaliczono do najlepszej dwudziestki produkcji europejskiej sieci tańca Aerowaves, wybrane propozycje spośród prezentowanych podczas tegorocznej Polskiej Platformy Tańca (w ramach ogólnopolskiej serii prezentacji „Polska Platforma Tańca na bis”) oraz taneczne prace laureatów ogólnopolskich konkursów choreograficznych dla młodych twórców („Młoda Polska”). Gościem specjalnym XXI MSTT w Lublinie był izraelski zespół Batsheva Dance Company, który w ramach programu „Large Scale”, zaprezentował dwie najnowsze produkcje, Last work i Venezuela  obie w choreografii Ohada Naharina.

 

Stałym punktem festiwalowego programu są liczne wydarzenia towarzyszące XXI MSTT w Lublinie. Wśród nich warsztaty tańca i choreografii (między innymi GaGa/dancers, GaGa/people), coaching z amerykańską artystką Colleen Thomas-Young, warsztaty pisania o tańcu z Joostem Goutziersem oraz projekcje filmowe. Istotne miejsce na tej liści zajęła też Międzynarodowa Konferencja Naukowa „Taniec i Awangarda w Europie Środkowo-Wschodniej. Terytoria – źródła – biografie” (16-17 listopada) oraz inauguracja pierwszej Polskiej Sieci Tańca (19 listopada), której celem ma być konsolidacja polskiego środowiska tanecznego oraz zdynamizowanie współpracy pomiędzy artystami niezależnymi a profesjonalnymi scenami. Na przecięciu tanecznych szlaków w Lublinie mogli się więc spotkać wszyscy miłośnicy tej niezwykłej aktywności artystycznej, bez względu na to, jaki aspekt działań w obrębie choreografii i tańca ich interesuje.   

 

Przegląd najnowszych tendencji we współczesnej choreografii rozpoczął się 12 listopada pokazem skandynawskich tanecznych filmów krótkometrażowych Loikka on Tour, prezentujących oblicza tamtejszej sceny tańca oraz projekcją osławionego filmu Tomera Heymanna Mr. Gaga, który jest artystyczną biografią jednej z najważniejszych postaci w historii tańca na świecie – Ohada Naharina. Fascynujący dokument, który ukazuje proces dochodzenia izraelskiego artysty do oryginalnego języka ruchowego, jakim jest GaGa, można uznać za prolog do spotkania z jednym z najsłynniejszych zespołów tańca współczesnego – Batsheva Dance Company. Nie oznacza to jednak, że występ ikony tanecznego świata zdominował całe Spotkania. Obfitowały one w wiele innych interesujących i poruszających wydarzeń artystycznych.

 

Pierwsza niedziela festiwalu należała z pewnością do gospodarzy – Lubelskiego Teatru Tańca. Body ma formę pracy solowej, choć trzeba zaznaczyć, że stworzone zostało przez artystyczny duet Wojciecha Kapronia i Dariusza Kocińskiego. I to właśnie połączenie fenomenalnego wykonania Kapronia z fantastycznie wkomponowanymi w przestrzenie piwnic Centrum Kultury w Lublinie wizualizacjami autorstwa Kocińskiego stanowi o sile oddziaływania tego spektaklu. Sugestywne przenikanie się ruchu, światła i obrazu ze specyficzną przestrzenią, fenomenalna choreografia, wykorzystującą naturalne i instynktowne odruchy ciała, niesamowite brzmienia i dźwięki wydobywane z elektroakustycznej mobilnej zastawki, czy powołanie do życia wirtualnego bytu
 i surrealistyczne zakończenie spektaklu, tworzą aurę tajemnicy, która do głębi pochłonęła (dosłownie i w przenośni) lubelską publiczność. Solo zamyka niepokojący apokaliptyczny obraz, w którym przestrzeń znikającego ciała zajmują przedmioty, zmutowane agresywne dźwięki oraz gęstniejący z chwili na chwilę dym, gwałtownie napierający na widzów. Było to  niezwykle intensywne przeżycie.  Zgromadzonych dosięgło narastające poczucie zagubienia i oddzielenia, a jednocześnie wrażenie obecności rozpuszczonego fizycznie ciała, substancji, która przenika wszystko.  

 

Poniedziałkowe popołudnie 13 listopada rozpoczęło spotkanie z artystami z Ukrainy i Polski. Personal Spring to rodzaj koncertu jazzowego, punkowego i funkowego zarazem, połączonego z choreografią i sztuką wideo. Reżyserka spektaklu, Olga Kebas, punktem wyjścia do poszukiwania inspiracji uczyniła historię miejsca, konkretnie – zabytkowej lubelskiej ulicy Żmigród, która w kolejnych stuleciach niejednokrotnie zmieniała swój bieg, rozrastając się nawet do Wzgórza Zamkowego. Zamieszkiwana przez społeczność polską, żydowską i ukraińską postrzegana jest jako miejsce pełne tajemnic. Niegdyś stanowiła część pałacową miasta, później przemysłową, przez chwilę teatralną (w latach 70. warszawska Akademia Ruchu realizowała tutaj swoje happeningi), a w czasie II wojny światowej stała się ważnym miejscem walk konspiracyjnych. Muzykalna i roztańczona opowieść o Żmigrodzie nie stanowi jednak dokumentu historycznego, jest raczej próbą konfrontacji młodego pokolenia artystów z inspirującą i atrakcyjną wizualnie przestrzenią. Taniec w Personal Spring można uznać za próbę ucieleśnienia prywatnych historii mieszkańców ulicy, stąd na przykład łączenie ekspresji indywidualnej i improwizacji ruchowej z elementami tańców żydowskich czy wygłaszane przez Danielę Komenderę fragmenty wspomnień anonimowej kobiety, zaczynające się od słów: „Wysłano mnie do Was, żeby porozmawiać…pamiętam szurgot butów po bruku i spadanie…pamiętam czerń i spadanie…”. Ten poruszający monolog jest początkiem ekspresyjnego solo, podszytego strachem i eksplodującego z wnętrza ciała tancerki. Muzyka zespołu Freenology stanowi zaś emocjonującą ilustrację filozoficznej tezy wygłoszonej przez jednego z artystów, a dotyczącej kwestii zacierania się czasu i różnych form bytu oraz proces ich przekształcania w bezwymiarową teraźniejszość. Tę płynność zjawisk uchwycono również w filmie wyświetlonym w drugiej części spektaklu, którego bohaterem staje się sam Żmigród ze swoją ciekawą topografią, architekturą oraz jego mieszkańcami. Tancerki ekspansywnie wkraczają w jego przestrzeń, zagłębiając się w to, co minione i jednocześnie prowadząc nas ku temu, co nowe.  

 

Kolejną część wieczoru wypełniły występy innych choreografów zza wschodniej granicy. W solowym projekcie Leaning on zaprezentował się Daniil Belkin, artysta pochodzący z Ukrainy. Choreografia ta rozwijało się długo i miarowo, wydawałoby się –  bez zaskoczeń, a jednak w bardzo ciekawy sposób. Jest to  zasługą wykonawcy, który nie popisując się wybitnymi umiejętnościami warsztatowymi, skupił na sobie uwagę widzów poprzez świadomą pracę z energią własną i otoczenia. Był dokładny, precyzyjny i, jak sam to wyraził, „dogłębny” w sposobie poszukiwania bodźców do ruchu, jego inicjowania i artykulacji. Cała uwaga Belkina została skierowana do wnętrza ciała, tak jakby tancerz próbował wsłuchiwać się w impulsy z niego płynące. Dopiero z czasem tancerz otworzył się na to, co znajduje się na zewnątrz – otaczającą go przestrzeń i  widzów. Pierwsza część Leaning on była jakby trochę przytłumiona i wyciszona – sprawiła to zarówno transowa trip-hopowa muzyka, jak i długo rozwijające się sekwencje ruchu w płaszczyźnie horyzontalnej. Założenie marynarki wyznaczyło kolejną część choreografii albo też jej nowy początek. W ruchu ujawniła się wcześniej skrzętnie tłumiona dzikość, objawiająca się poprzez drżenie ciała i jego kurczenie się, a także wyraźne grymasy twarzy – to zdecydowanie ciało emocjonalne, którego nadekspresja do końca była stonowana hipnotyzującą muzyką.

 

Białoruska artystka Inna Aslamova przedstawiła lubelskiej publiczności Solo No2 – miniaturową formę, w której kontynuuje swoje badania nad związkiem pomiędzy oszczędnym, surowym ruchem a pustką. Tę ostatnią można tu połączyć z ideą stopnia zero spektaklu, wprowadzoną do nowego tańca przez Jérôme’a Bela, a wywiedzioną z lektury Stopnia zero literatury Rolanda Barthesa.  Naczelną zasadą w inicjowaniu ruchu jest dla Aslamovej ciągła próba komunikowania się z własnym ciałem, czasami, jak można było przeczytać w opisie spektaklu, wbrew formie czy pięknej muzyce. W tym kontekście  zaskakujący i intrygujący zarazem, wydaje się wybór kompozycji muzycznej, czyli Popołudnia fauna Claude’a Debussy’ego, który wielu widzom przywodzi na myśl ikoniczną choreografię Wacława Niżyńskiego. Formalnie oddalając się od tanecznego pierwowzoru, artystka nie uwalnia się jednak całkowicie od  nastrojowej muzyki francuskiego kompozytora. Jej taniec jest piękny i harmonijny, podobnie  jak poemat symfoniczny, którego z założenia nie chce przecież interpretować ruchem.

 

Wieczór zakończył spektakl Lavash w wykonaniu MIHR Theatre and Gabrielle Neuhaus Physical Theatre (Armenia/Izrael). Tytułowy lawasz to tradycyjny ormiański chleb, który według tradycji ludowej posiada  niezwykłą moc niszczenia zła i ściągania obfitości. Rytuał jego przyrządzania, który został rozpisany na taneczne sceny, staje się tu metaforą tragedii społeczności ormiańskiej (ludobójstwa Ormian podczas I wojny światowej) oraz jej niezwykle złożonych relacji z diasporą żydowską. Lavash został więc bardzo wyraźnie wpisany w ramy historyczne i skomplikowane relacje społeczne. Najjaśniejszym punktem spektaklu było żeńskie trio śpiewaczek i muzyczek wykonujących z wielką żarliwością ormiańskie pieśni ludowe a capella i z towarzyszeniem instrumentów: gitary akustycznej, skrzypiec, fortepianu i fletu poprzecznego. To właśnie w nich został w spektaklu zawarty cały dramat okrutnie doświadczonego narodu.

 

Następny dzień Spotkań otworzył spektakl teatralno-taneczny Mommy Issues w choreografii i reżyserii Cecilii Moisio, zaprezentowany przez zespół Bytomskiego Teatru Tańca i Ruchu ROZBARK. Fińska artystka, która przez wiele lat współpracowała jako tancerka z Krisztiną de Châtel czy Ann Van den Broek, od 2015 roku prowadzi badania na temat wzorców psychologicznych  związanych z  rodziną i determinujących międzyludzkie relacje. Spektakl zrealizowany pod opieką Anny Piotrowskiej dla Teatru ROZBARK  jest kolejną odsłoną tych poszukiwań. Jej bohaterami stają się tancerze-mężczyźni w konfrontacji z tancerką , która staje się kulturowym wzorem wszelkich wyobrażeń na temat kobiety i pełnionych przez nią społecznie ról: matki, żony, siostry, kochanki… Mommy Issues jest również opowieścią o toksycznych i uzależniających, dysfunkcyjnych relacjach. Mężczyźni oderwani od matczynej piersi okazują się często bezradni w osamotnieniu, zagubieni w emocjach, nerwowi, agresywni, rozdarci. Przypominają bohaterów Lynchowskiej Dzikości serca –aż do bólu zatracają się w zmysłach, pragnieniach i doznaniach, , nie znajdując jednak ukojenia. Ta rozedrgana, histeryczna wręcz opowieść rozgrywa się w zaciszu czterech ścian, gdzie granice między kolejnymi pomieszczeniami wyznaczają przyklejone do podłogi taśmy  (jak w Dogville Larsa von Triera) i światło. Kompozycja Mommy… jest nielinearna – charakteryzuje ją symultaniczność poszczególnych scen, nakładanie się obrazów (z wykorzystaniem kamery wideo), a także dowolne łączenie porządków estetycznych: patosu z tragizmem, komizmem i absurdem. Dopełnia ją seria dynamicznie zmieniających się piosenek, dialogów i monologów postaci, interakcji i fizycznego tańca, które odsłaniają niezdrowe relacje rodzinne, kładące się cieniem na dorosłe życie bohaterów.     

 

Kontrapunktem wobec poprzedniego spektaklu była choreografia Anny Żak Homo-Go! Stadium.etap2, przygotowana dla Grupy Tańca Współczesnego Politechniki Lubelskiej. To kolejny etap poszukiwań choreografki, rozwijający inspiracje twórczością Magdaleny Abakanowicz. Poprzez pracę z formą, precyzyjnie skomponowane sekwencje ruchowe i działania unisono (jednego organizmu), Żak próbuje pokazać powolny, ale i nieuchronny proces oddzielenia i uniezależnienia jednostki od grupy. Miarowy i niezmienny rytm czasoprzestrzenny, który wyznacza wspólne trwanie, powoli zaczyna być zakłócany przez indywidualne działania tancerek. W powtarzanych sekwencjach dostrzegamy niuanse  wykonawcze, które pogłębiają się, choć grupa wielokrotnie podejmuje próbę powrotu do narzuconego początkowo schematu. Towarzyszy temu zmienna dynamika ruchu, nieoczekiwane pęknięcia, odejścia od grupy i kolejne próby montowania wyjściowej struktury. Kiedy dochodzi do rozdzielenia, próby wyjścia poza ograniczenia jednolitej konstrukcji, ruchy tancerek są jakby niepełne, niedokończone i chwiejne. Kolejny etap separacji wyróżnia już pewność działania i zabawa z formą. Skoncentrowanie na strukturze mogłoby oznaczać, że Homo-Go!… jest spektaklem chłodnym, pozbawionym emocji. One jednak są, choć wyrażone w sposób subtelny, mniej poprzez budowanie relacji między tancerkami, a bardziej poprzez wpisanie ich w ekspresję ciała. Wyrażają też pragnienie uformowania niezależnej tożsamości, co nierozerwalnie łączy się z koniecznością podjęcia ryzyka oraz  lękiem przed porażką i osamotnieniem.  

 

Wtorkowy wieczór zakończył pokaz choreografii Ostatnie solo K. Ryszarda Kalinowskiego z Lubelskiego Teatru Tańca. Tytuł sugeruje, iż artysta postanowił zakończyć karierę tancerza stwierdzając, za Beckettem, że „chyba minęły już jego najlepsze lata”. Jeśli uznać tę pracę za artystyczne résumé autora, to jest ono podane w lekkiej formie, pełnej dystansu i autoironii. Ostatnie solo… ma budowę szkatułkową – do spektaklu włączono fragmenty choreografii DC 5861494 Hanny Strzemieckiej z 2000 roku, w której Kalinowski zabłysnął przed laty jako świetny wykonawca. Ten prosty zabieg spotkania się „twarzą w twarz” z samym sobą sugeruje zmaganie się z własnym mitem albo co najmniej wyobrażeniem, z naturalnymi konsekwencjami upływającego czasu, nieuchronną pokoleniową zmianą w składzie zespołu, który na przełomie XX i XXI wieku (przy istotnym udziale bohatera wieczoru) kreował polską scenę tańca współczesnego. Przyglądając się fragmentom nagrań i przekąszając co chwila żółte owoce (banany jako symbol dobrobytu i minionej świetności), Kalinowski wielokrotnie odwzorowuje swój taniec sprzed lat i bawi się tym wizerunkiem. To ostatecznie doprowadza go do torsji i artysta wymiotuje trochę jakby samym sobą. Potem prowadzi absurdalny dialog z  upersonifikowaną kamerą, której próbuje udowodnić, że nadal jest świetnym tancerzem i „może wszystko”. . Ostanie solo…to  szczera wypowiedź, w której spotykają się przeszłość i teraźniejszość, a Kalinowski, wychodząc poza ramy tego, kim był, zamyka rozdział swojego dotychczasowego artystycznego życia, by otworzyć kolejny.

 

Środa i czwartek na XXI MSTT zdominowane zostały przez pokazy wybranych polskich spektakli tanecznych zaprezentowanych w ramach Polskiej Platformy Tańca 2017. To choreografie, które uznano za najbardziej reprezentatywne dla polskiej sceny tańca ostatnich dwóch lat, pokazują bowiem jej różnorodność i oryginalność  wobec  światowej sceny tańca. W tym module jako pierwszy zaprezentowano spektakl Pawła Sakowicza TOTAL, który jest wariacją i spekulacją na temat wirtuozostwa w tańcu, oczekiwań publiczności wobec tanecznych pokazów, czy, jak określił to Sakowicz, „polityki pragnień”.  Posługując się formą wykładu i prezentacji, artysta uzależnia wykonanie fragmentu choreografii Merce’a Cunninghama od głosowania widzów. Tym samym dotyka istotnej kwestii dotyczącej płynnych granic i wyobrażeń na temat budowania relacji między oglądającym a oglądanym. Tymczasem Maria Zimpel w noish~ zaprasza widzów do unikalnego świata cielesnego doświadczenia, wykreowanego pod wpływem miarowo  dźwięków.. Ciało performerki staje się tu medium filtrującym i przepuszczającym kolejne bodźce. Bezcelowe staje się poszukiwanie w tej formie początku, końca czy kulminacji, solo Zimpel jest raczej próbą uchwycenia  ruchu materii wobec czasoprzestrzennego porządku wszechświata, który można by rozciągnąć do nieskończoności. Bataille i świt nowych dni Sławka Krawczyńskiego i Anny Godowskiej to z kolei zaproszenie do wyabstrahowanego miejsca zawieszonego gdzieś w próżni i ciemności, w którym , zgodnie z myślą francuskiego filozofa Georgesa Bataille’a, próbujemy „stawać się na nowo”. To intensywne doświadczenie, prowadzące tancerzy i widzów przez cały katalog ludzkich afektów: od uniesień, gwałtowności i ekstazy poprzez wyciszenie, liryzm i emocjonalną zapaść. Spotkanie z koncepcjami Bataille’a pozwoliło więc tancerzom na uwalnianie nadwyżek czy, jak określa to

 

Solo Why Don’t YouLike Sadness Katarzyny Chmielewskiej z Teatru Dada von Bzdülöw odczytać można jako metaforyczną podróż przez meandry dojmującego smutku i melancholii. Artystka rozpoznaje te stany, definiuje je i próbuje wyartykułować, pozwalając sobie na niewymuszone i powolne trwanie, zatapianie się w nich. Wykorzystując „śmieciowy” rekwizyt (jednorazowe, kolorowe worki na śmieci) buduje wyrafinowane i zaskakujące obrazy, które przenoszą widzów do równoległych baśniowych i archetypicznych światów. Pokazy w ramach sekcji „Polska Platforma Tańca na bis” zamknął performans Aurory Lubos Witajcie/Welcome – bezkompromisowe i emocjonalne spotkanie, w czasie którego artystka nie pozwala widzom zachować obojętności wobec kwestii uchodźców. Dla publiczności sytuacja ta daleka jest od poczucia komfortu i możliwości zachowania bezpiecznego dystansu, który zostaje przez Lubos radykalnie skrócony. Kiedy artystka sadza mokre, szmaciane kukły na kolanach obserwatorów, tragizm losu współczesnych wygnańców odczuwają oni wręcz namacalnie.  

 

W czwartkowy wieczór zaprezentowany został również współczesny koncert choreograficzny The Artist’s Space norweskiej Company B. Valiente, w którym troje wykonawców – tancerka, saksofonista i perkusista – prowadzą między sobą interdyscyplinarny, muzyczno-taneczny dialog zainspirowany twórczością greckiego kompozytora i architekta Joanisa Ksenakisa. Podczas spektaklu performerzy w swobodny sposób zamieniają się rolami, przejmując zadania partnerów scenicznych i udowadniając, że są świetnie przygotowani do łączenia i miksowania różnych obszarów działań artystycznych: teatru, tańca, muzyki, sztuk wizualnych czy architektury. Ten amalgamat prowadzi do stworzenia przez performerów oryginalnej trójwymiarowej instalacji, której znaczącym elementem są instrumenty muzyczne, sceniczne oświetlenie –w tym małe punktowe światełka przyczepiane do ścian i przesuwane po podłodze – oraz taśmy samoprzylepne rozciągane przez performerów i dzielące przestrzeń sceny na nieregularne płaszczyzny. Każdy z tych rekwizytów staje się ważnym elementem scenicznej architektury i tworzonych na żywo kompozycji tanecznych oraz muzycznych – jak wtedy, gdy za pomocą małych dzwonków i talerzy performerzy wydobywają z instrumentów najdziwniejsze dźwięki, przeciągając je po taśmach.

                                                                                                  

Kolejne dni XXI MSTT w Lublinie obfitowały w niemniej fascynujące wydarzenia artystyczne. Wśród nich między innymi zaskakujący spektakl o niczym austriackiego duetu Luka Baio & Dominika Grünbühela, pokazy laureatów ogólnopolskich konkursów tańca i choreografii czy oczekiwany przez festiwalową publiczność występ gościa specjalnego – Batsheva Dance Company. Więcej o tych wydarzeniach można będzie w relacjach Hanny Raszewskiej-Kursy.

 

Stopki do opisywanych spektakli

 

Copyright taniecPOLSKA.pl (miniaturka)

 

 

 

 

 

 

 

 

 

  

Wydawca

taniecPOLSKA.pl

Lubelski Teatr Tańca „body”. Fot. Maciej Rukasz.
Lubelski Teatr Tańca „body”. Fot. Maciej Rukasz.
Daniil Belkin „Leaning on”. Fot. Maciej Rukasz.
Daniil Belkin „Leaning on”. Fot. Maciej Rukasz.
Daniil Belkin „Leaning on”. Fot. Maciej Rukasz.
Inna Aslamova (Białoruś) „Solo no2”. Fot. Maciej Rukasz.
Inna Aslamova (Białoruś) „Solo no2”. Fot. Maciej Rukasz.
MIHR Theatre and Gabrielle Neuhaus Physical Theatre (Armenia, Izrael) „Lavash”. Fot. Maciej Rukasz.
MIHR Theatre and Gabrielle Neuhaus Physical Theatre (Armenia, Izrael) „Lavash”. Fot. Maciej Rukasz.
Teatr ROZBARK „Mommy Issues'” – chor. Cecilia Moisio. Fot. Maciej Rukasz.
Teatr ROZBARK „Mommy Issues'” – chor. Cecilia Moisio. Fot. Maciej Rukasz.
Teatr ROZBARK „Mommy Issues'” – chor. Cecilia Moisio. Fot. Maciej Rukasz.
Grupa Tańca Współczesnego Politechniki Lubelskiej „Homo-Go! stadium.etap 2”. Fot. Maciej Rukasz.
Grupa Tańca Współczesnego Politechniki Lubelskiej „Homo-Go! stadium.etap 2”. Fot. Maciej Rukasz.
Grupa Tańca Współczesnego Politechniki Lubelskiej „Homo-Go! stadium.etap 2”. Fot. Maciej Rukasz.
Lubelski Teatr Tańca „Ostatnie solo K.”. Fot. Piotr Jaruga.
Lubelski Teatr Tańca „Ostatnie solo K.”. Fot. Piotr Jaruga.
Lubelski Teatr Tańca „Ostatnie solo K.”. Fot. Piotr Jaruga.
Maria Zimpel „noish~”. Fot. Maciej Rukasz.
Maria Zimpel „noish~”. Fot. Maciej Rukasz.
Maria Zimpel „noish~”. Fot. Maciej Rukasz.
Anna Godowska, Sławek Krawczyński „Bataille i świt nowych dni”. Fot. Piotr Jaruga.
Anna Godowska, Sławek Krawczyński „Bataille i świt nowych dni”. Fot. Piotr Jaruga.
Anna Godowska, Sławek Krawczyński „Bataille i świt nowych dni”. Fot. Piotr Jaruga.
Katarzyna Chmielewska/Teatr Dada von Bzdülöw „Why Don't You Like Sadness”. Fot. Maciej Rukasz.
Katarzyna Chmielewska/Teatr Dada von Bzdülöw „Why Don't You Like Sadness”. Fot. Maciej Rukasz.
Katarzyna Chmielewska/Teatr Dada von Bzdülöw „Why Don't You Like Sadness”. Fot. Maciej Rukasz.
Aurora Lubos „Witajcie/Welcome”. Fot. Piotr Jaruga.
Aurora Lubos „Witajcie/Welcome”. Fot. Piotr Jaruga
Aurora Lubos „Witajcie/Welcome”. Fot. Piotr Jaruga
Company B. Valiente (Norwegia) „The Artist’s Space”. Fot. Maciej Rukasz.
Company B. Valiente (Norwegia) „The Artist’s Space”. Fot. Maciej Rukasz.
Company B. Valiente (Norwegia) „The Artist’s Space”. Fot. Maciej Rukasz.
Company B. Valiente (Norwegia) „The Artist’s Space”. Fot. Maciej Rukasz.

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb.

Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.

Kliknij tutaj, aby dowiedzieć się więcej.

Close