W Polsce – poza środowiskiem tanecznym i artystycznym – zarówno działania performatywne, jak i różne techniki tańca współczesnego są dla szerszej publiczności wciąż mało rozpoznawalne, czy wręcz nieznane, a przez to wywołują zdziwienie, nierzadko konsternację. Widzowie miewają kłopot zarówno z interpretacją oglądanej sztuki, jak i jej klasyfikacją – jak bowiem zrozumieć dzieło oparte na improwizacji, choreograficznej swobodzie, bez linearnej akcji lub wchodzące w interakcję z obserwatorem? Czy to naprawdę jest sztuka? Gdzie owa sztuka się zaczyna, a gdzie kończy? Od ponad dwudziestu lat zajmuję się teatrem ruchu, teatrem plastycznym i tańcem, a po raz kolejny zadaję sobie pytanie o to, jak kształtować i edukować świadomych odbiorców. Jak nauczyć ich odkodowywania sztuki i czy aby na pewno zawsze warto szukać treści? Czy nie wystarczy intensywne, pełne przeżywanie artystycznej formy?

Wersja do druku

Udostępnij

W Polsce – poza środowiskiem tanecznym i artystycznym – zarówno działania performatywne, jak i różne techniki tańca współczesnego są dla szerszej publiczności wciąż mało rozpoznawalne, czy wręcz nieznane, a przez to wywołują zdziwienie, nierzadko konsternację. Widzowie miewają kłopot zarówno z interpretacją oglądanej sztuki, jak i jej klasyfikacją – jak bowiem zrozumieć dzieło oparte na improwizacji, choreograficznej swobodzie, bez linearnej akcji lub wchodzące w interakcję z obserwatorem? Czy to naprawdę jest sztuka? Gdzie owa sztuka się zaczyna, a gdzie kończy? Od ponad dwudziestu lat zajmuję się teatrem ruchu, teatrem plastycznym i tańcem, a po raz kolejny zadaję sobie pytanie o to, jak kształtować i edukować świadomych odbiorców. Jak nauczyć ich odkodowywania sztuki i czy aby na pewno zawsze warto szukać treści? Czy nie wystarczy intensywne, pełne przeżywanie artystycznej formy?

Sama prezentacja sztuki, możliwość oglądania jej w bezpiecznej odległości, przesłoniętej szybą, czy odgrodzonej proscenium to dzisiaj zbyt mało. Aby złamać kod sztuki, trzeba jej dotknąć, poczuć w sobie, doświadczyć bezpośrednio i wielokrotnie. Okazją do tego są festiwale, pozwalające na obcowanie z wieloma twórcami i sztuką, która uprawiają – zarówno z pozycji obserwatora, jak i uczestnika.

W dniach 7-14 lipca odbyła się dziesiąta, jubileuszowa odsłona Międzynarodowego Festiwalu Tańca Kontakt Improwizacji Warsaw Flow. W czasie ośmiu dni festiwalu jego uczestnicy mogli wziąć udział w projekcie performatywnym prowadzonym przez Melissę Monteros i Wojciecha Mochnieja, spróbować swoich sił w technice improwizacji kontaktowej podczas tanecznych jamów, pracować w trybie warsztatowym nad ruchem i ciałem czy obejrzeć kino tańca. Tak szeroki program festiwalu sprawił, że po raz kolejny wydarzenie przyciągnęło zarówno zawodowych, doświadczonych tancerzy i choreografów, jak i osoby rozpoczynające swoją przygodę z tańcem współczesnym, improwizacją kontaktową i performansem.

Wydaje się, że formuła festiwalu pozwala nie tylko głębiej wniknąć w istotę tańca współczesnego i performansu, ale też szeroko otwiera drzwi dla wszystkich, którzy chcieliby dotknąć tego rodzaju sztuki – dosłownie i w przenośni. Każdy punkt programu jest zaproszeniem do przeżywania świata wspólnie z artystami i jednocześnie do podróży w głąb siebie, w oparciu o własną wrażliwość. To jednoczesne bycie uczestnikiem i obserwatorem. Improwizacja kontaktowa, spośród różnych technik tańca, wydaje się tą, która pozwala na to najpełniej. Punktem startowym jest tu kontakt fizyczny – dotyk, ruch – spotkanie dwóch lub więcej osób. Akt kreacji dokonuje się w pełnym uważności i akceptacji działaniu. Jest ciągłym przepływem emocji, energii, niewerbalnych komunikatów; ważny jest nie rezultat, ale potencjał, jaki powstaje podczas tej wymiany.

Charlie Morissey zaczyna swój warsztat właśnie od dotyku. Podoba mi się, że kładzie duży nacisk na świadomość ciała. Masaż, który w trójkach wykonują uczestnicy zajęć służy nie tylko rozluźnieniu i rozgrzaniu mięśni, ale przede wszystkim pozwala poznać ciało własne i partnerów. Ważny jest każdy jego centymetr – skóra, mięśnie, kości – to jak pracują, jak są ze sobą połączone, w którym miejscu się znajdują. Świadomość tych wszystkich elementów pozwala na pełne, niczym nieskrępowane doświadczanie ruchu, na komunikację z partnerem, z widzem poprzez ruch. Kolejne ćwiczenia mają na celu pogłębienie i utrzymanie koncentracji tańczących, którzy wraz z ruchem odkrywają nie tylko siebie, ale i swoich partnerów, eksplorują również świadomie otaczającą ich przestrzeń.

Zadania, które stawia przed uczestnikami warsztatu Morissey są na pozór proste; nie chodzi tu jednak o poznanie skomplikowanych tanecznych pas, ale odnajdywanie ukrytych, subtelnych, być może zupełnie nowych połączeń pomiędzy poszczególnymi częściami ciała tancerzy, a także między samymi ćwiczącymi. Jak kości mogą poruszać się wokół mięśni? Jak kciuk może sterować ruchem głowy, wychodzącym z potylicy? Jaki jest związek między małym palcem prawej ręki a kością ogonową? Ile przestrzeni może się zmieścić w szeroko rozwartych dłoniach i dlaczego skok jest swego rodzaju spotkaniem z podłogą? Co jest akcją, a co reakcją? Gdzie zaczyna się ruch, a gdzie kończy? Czy można patrzeć czubkami palców, piętą, lewym barkiem? Uczestnicy zajęć, zapewne intuicyjnie, nieświadomie wypracowują w ruchu odpowiedzi na te i wiele innych podobnych pytań. Szukają odpowiedzi wewnątrz samych siebie. To proces, który przebiega na płaszczyźnie kinetycznej i psychologicznej jednocześnie. Nie da się go zdefiniować, można go jedynie doświadczać we właściwy dla siebie sposób.

Czym jest świadome bycie „tu i teraz” pokazuje również warsztat Grzegorza Pawłowskiego, który skupia się przede wszystkim na pracy z oddechem. Grupa zaczyna od wspólnej medytacji, wyciszenia umysłu i uspokojenia ciała. Potem przychodzi czas na ćwiczenia oddechowe – indywidualnie i w parach. Dla wielu uczestników ćwiczenia te są czymś nowym, dlatego prawie po każdym z nich wywiązuje się krótka dyskusja z prowadzącym. Wdech i wydech – na co dzień nieuświadomiona funkcja ludzkiego organizmu – okazuje się nośnikiem wewnętrznej siły, niesamowitej energii całkowicie transformującej charakter poruszającego się ciała. Oddech wpływa bowiem nie tylko na odpowiednie dotlenienie komórek, ale i stan emocjonalny, psychiczny każdej osoby. Praca z oddechem jest źródłem bardzo indywidualnych odczuć, zarówno w sferze ducha, jak i ciała, a to przekłada się na ruchową ekspresję tańczących. Ćwiczenia w parach zakładają nieustanną zmianę ról – ta sama osoba raz jest dającą impuls, innym razem przyjmującą go. Dzieje się tak niezależnie od tego, czy partnerzy dotykają się, czy nie. Świadomy ruch może zaistnieć również dzięki komunikacji niewerbalnej pomiędzy tańczącymi, na styku ich kinesfer.

Podobnie jak inni prowadzący, Pawłowski proponuje uczestnikom warsztatów naukę w formie zabawy, co pozwala na przyswajanie wiedzy w formie lekkiej i jednocześnie jeszcze bardziej otwiera ćwiczących, redukuje napięcia wewnętrzne i te powstałe w ciele tańczących. Być może dlatego doświadczenia zdobyte podczas zadań wymagających zaufania partnerowi bądź partnerom, w których jedna z osób ma zamknięte oczy lub kiedy kontakt z partnerem odbywa się na granicy widzenia peryferyjnego, okazują się jednymi z najciekawszych.

Na zaufaniu do drugiej osoby oraz na pogłębianiu świadomości ciała skupia się również podczas swoich zajęć Ray Chung. Po wstępnym, intensywnym masażu uczestnicy rozpoznają otaczającą ich przestrzeń i odnajdują partnera do dalszych działań. Prowadzący tak ułożył program warsztatów, aby zmusić tańczących do poszukiwania własnych mikroruchów, pozwalających na podtrzymywanie w ciele nawet najmniejszych napięć. Uczniowie skupiają się więc na przepływie energii w każdej kończynie, każdej tkance. Jednocześnie odpowiadając na impulsy partnera, ćwiczą refleks i koncentrację. Ich taniec jest często tańcem w wyobraźni, z przymkniętymi powiekami, wychodzi z ich wnętrza i kształtuje się pod wpływem tego, co przychodzi z zewnątrz: z przestrzeni sali, od innych uczestników.

Chung kończy warsztaty improwizacją kontaktową w trójkach − stojąca w środku osoba stanowi łącznik pomiędzy partnerami po obu jej stronach. Jest ona zarówno przewodnikiem jak i tą, która wzmacnia sygnały pozostałych tańczących. Kiedy taniec osiąga punkt kulminacyjny, ćwiczący balansują na obrzeżach swoich kinesfer.

Zupełnie inne spojrzenie na ruch proponują warsztaty site-specific Iwony Olszowskiej. Tu punktem wyjścia jest otoczenie performera, przestrzeń wokół i to, co się w niej spontanicznie pojawia. Każdy blok zajęć odbywa się w innym miejscu: w galerii Mazowieckiego Instytutu Kultury, na schodach budynku, na ulicy w centrum Warszawy. Grupa zaczyna działanie od obserwacji otaczającego świata, włączając w to wszystkie zmysły – starają się dostrzegać wszystkie kształty i kolory, ruch uliczny, usłyszeć pojawiające się dźwięki, poczuć zapachy. Już wtedy rodzi się nowa, głębsza świadomość przestrzeni, pozwalająca na wychwycenie jej subtelności. Na znak Olszowskiej poszczególne osoby wchodzą w tę przestrzeń i rozpoczynają improwizowane działanie – ktoś wykonuje absurdalny taniec, ktoś inny naśladuje przechodnia lub podejmuje grę z wybranym obiektem: drzewem, potykaczem reklamowym, płytą chodnikową. Niektórzy przechodnie zatrzymują się zaintrygowani, inni na krótko podejmują grę z uczestnikami warsztatów. Przestrzeń publiczna ożywa, a jej elementy zyskują nowe funkcje i znaczenia.

Poszczególne akcje uliczne wydają się spontaniczne, jednak wszystko jest pod kontrolą performerów. Olszowska cały czas przypomina, jak ważna jest nie tylko świadomość własnego ciała w ruchu, w działaniu, ale i efektów, jakie owo działanie wywiera na otoczenie. Sam fakt, że performer znajduje się w przestrzeni miejskiej, zmusza go do uważniejszej obserwacji otoczenia. Wspaniale widać to podczas działań na przejściu dla pieszych, kiedy uczestnicy warsztatów muszą nie tylko wziąć pod uwagę obecność przechodniów i ruch miejski, ale i krótki czas, w którym pali się zielone światło.

Wszystkie ćwiczenia uświadamiają uczestnikom, na czym polega działanie w określonej przestrzeni, jak różni się ono, kiedy jest solowe i kiedy wykonuje je grupa performerów, a także jak można wykorzystać elementy otoczenia w kreacji artystycznej. Warsztaty site-specific ukazują również drugą stronę performansu – postawy odbiorców. Z moich obserwacji i rozmów z przypadkowymi przechodniami wynika, że działania uliczne spotykają się zazwyczaj z akceptacją i zainteresowaniem, nierzadko wzbudzają śmiech i zachęcają widzów do spontanicznego włączania się. Mimo to w polskiej przestrzeni publicznej jest to rodzaj sztuki niszowej, wciąż budzącej zdziwienie. Osoby, które po raz pierwszy są świadkami performansu na ulicy często pytają, jakiego rodzaju jest to sztuka, dlaczego nie jest prezentowana na scenie, w teatrze w zamkniętej przestrzeni; pytają też o cel samych działań i ich treść – doszukują się linearnej fabuły, a ponieważ często jej nie znajdują zastanawiają się czy to, co widzą faktycznie jest sztuką? Padają także pytania o kondycję samych performerów: czy to zwykli „normalni” ludzie, czy pochodzą z tzw. „dobrych domów”, co sprawiło, że postanowili wyjść ze swoim działaniem na ulicę? Kilkakrotnie słyszałam też pytanie, czy tego rodzaju sztukę tworzy się pod wpływem środków odurzających albo czy tańczący są pod ich wpływem w trakcie prezentacji?

Wszystko to sprawia, że od nowa zadaję sobie pytanie nie tylko o kondycję sztuki współczesnej w Polsce, ale i o to, jak postrzegamy samego artystę i wreszcie –widza. Czy twórca zawsze będzie tym „innym”, przekraczającym wszelkie granice, których nasze konserwatywne społeczeństwo tak bardzo strzeże? Czy artysta to ktoś, zażywa substancje psychoaktywne, aby tworzyć? I wreszcie – czy kiedy tańczy na ulicy, to znaczy, że jest pod wpływem alkoholu? Jak bardzo jesteśmy zamknięci w sobie, spięci? Jak bardzo boimy się surowej oceny innych i społecznego napiętnowania z byle powodu, że ukrywamy nasze reakcje? Dlaczego wstydzimy się naszej wrażliwości, nie chcemy przyznać się, że sztuka wzbudza w nas emocje, uczucia, porusza nasze wnętrze?

Czujemy przepływ, musimy tylko dać sobie na to przyzwolenie – nie tylko podczas kolejnego festiwalu, ale codziennie.

***

Międzynarodowy Festiwal Tańca Kontakt Improwizacji Warsaw FLOW / re:mix

7-14 lipca 2019 roku

Festiwal składał się z trzech części:

I. Dla tancerzy:
7 dni Performatywnego Projektu z Melissą Monteros (8-14 lipca), który zakończył się pokazem dla publiczności.

II. Dla wszystkich zainteresowanych kontakt improwizacją i improwizacją:

– Intensywny warsztatu z Ray Chung (8-10 lipca 08.15 – 10.15, 12-13 lipca 16.30-18.30 oraz 14 lipca 08.15 – 10.15)
– Intensywny warsztatu z Grzegorzem Pawłowskim (8-10 lipca 10.30 – 12.30, 12-13 lipca 14.00-16.00 oraz 14 lipca 10.30-12.30)
Site-specific z Iwoną Olszowską (8-10 lipca 14.00-16.00 oraz 12-13 lipca 10.30 – 12.30)
– Intensywny warsztatu z Charliem Morrissey (8-10 lipca 16.30-18.30 oraz 12-13 lipca 8.15 – 10.15)

III. MIX obu grup:
Kino tańca (11 lipca 16.30-18.30)
Codzienne jamy taneczne KI dla obu grup festiwalowych
(8-10 lipca oraz 12-14 lipca 20.00-23.00)
Otwarta przestrzeń do własnej eksploracji

Wydawca

taniecPOLSKA.pl

fot. Justyna Stanisławska
fot. Justyna Stanisławska
fot. Justyna Stanisławska

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb.

Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.

Kliknij tutaj, aby dowiedzieć się więcej.

Close