Przyglądając się programowi, można zauważyć, że w tej ostatniej kwestii przyjęto dość szerokie ramy. Znalazły się tu produkcje powstałe poza polską, lub przy znacznym współudziale zagranicznych artystów i instytucji. Odzwierciedla to ogólną tendencję tańca współczesnego do przełamywania jakichkolwiek narodowych, czy geograficznych podziałów. […] Międzynarodowość wpisana jest po prostu we współczesny model funkcjonowania tancerzy i choreografów, zarówno na etapie kształcenia (często na zagranicznych uczelniach, podczas coachingów i warsztatów), jak i późniejszej pracy artystycznej. Wiele produkcji powstaje dziś w ramach rezydencji i projektów, nierzadko dzięki ponadnarodowej współpracy kilku instytucji. Przy tak swobodnym przepływie idei, granice wydają się wyjątkowo umowne.

Wersja do druku

Udostępnij

Polska Platforma Tańca to swoista „wizytówka” polskiej sceny tanecznej.  Prezentowana krajowym i zagranicznym specjalistom i producentom, krytykom, kuratorom festiwali i centrów tańca, ma przede wszystkim ułatwiać nawiązywanie kontaktów i zachęcić do współpracy z polskimi artystami. Jak każda wizytówka, mimo niewielkiego formatu, przekazuje znacznie więcej niż tylko dane kontaktowe – o właścicielu mówi też swoją formą, odpowiednio dostosowanym stylem, starannym doborem treści. Zanim jednak przyjrzymy się bliżej, co tegoroczny przegląd powiedział  o polskim tańcu, wypada przytoczyć kilka liczb.

 

Finał Polskiej Platformy Tańca odbywa się cyklicznie co 2 lata od 2008 roku[1]. Ostatnia edycja, której gospodarzem było Centrum Kultury w Lublinie, była jednocześnie pierwszą organizowaną przez Instytut Muzyki i Tańca (poprzednie trzy zorganizowały wspólnie Art Stations Foundation i CK Zamek w Poznaniu), we współpracy z nowymi partnerami (w tym roku CK w Lublinie). W ciągu 3 dni (w dniach 7-9 listopada 2014 zaprezentowano 13 spektakli, których wyboru dokonała 9-osobowa Komisja Artystyczna, złożona z przedstawicieli krytyków i teoretyków tańca, kuratorów i artystów. Jurorzy przez półtora roku podróżowali po kraju, oglądając i wybierając spośród ponad 90. zgłoszonych prac.

 

W gronie wybranych znaleźli się zarówno artyści dobrze rozpoznawalni na polskiej scenie tanecznej, jak i młodzi twórcy, dopiero stawiający na niej pierwsze kroki. Jednak niezależnie od liczebności komisji, która w tym przypadku zdecydowanie sprzyjała obiektywności, sama selekcja zawsze wzbudza pewne kontrowersje; platforma ma przecież mniej lub bardziej eksponowany charakter konkursu, a sam udział w niej nobilituje spektakl jako jeden z najlepszych i najciekawszych, „towar eksportowy” polskiego tańca. Jakie więc kryteria przyjąć? Czy platformowe prezentacje powinny odzwierciedlać to, co wyjątkowe, czy też to, co bardziej „reprezentatywne” dla polskiej sceny? Czy może po prostu takie spektakle, które w opinii jurorów mogą spotkać się z największym zainteresowaniem zagranicznych gości? Wreszcie – co jest czynnikiem decydującym o „polskości” – czy będzie to tematyka lub jakieś szczególne cechy stylu, pochodzenie artysty, a może po prostu miejsce powstania spektaklu?

 

Przyglądając się programowi, można zauważyć, że w tej ostatniej kwestii przyjęto dość szerokie ramy. Znalazły się tu produkcje powstałe poza polską lub przy znacznym współudziale zagranicznych artystów i instytucji. Solo Upadek przyszłości  izraelskiego choreografa Irada Mazliaha  (we współpracy z reżyserem i scenografem Zbigniewem Szumskim) powstało we Wrocławiu, a opiekę artystyczną nad solo Hygina Delimata For living in sprawował Martin Sonderkamp. Spektakl Lubelskiego Teatru Tańca Historie, których nigdy nie opowiedzieliśmy wyreżyserował Włoch Simone Sandroni. Freaks Pink Mama Theatre oraz Bernhard Pawła Sakowicza zrealizowane zostały natomiast w ramach rezydencji polskich artystów w zagranicznych ośrodkach tańca: Uferstudios i Mica Moca Project w Berlinie (Bernhard), oraz Dampfzentralle w Bernie (Freaks).

 

Odzwierciedla to ogólną tendencję tańca współczesnego do przełamywania jakichkolwiek narodowych, czy geograficznych podziałów. Nie tylko w sensie, jaki niesie z sobą uniwersalność samego języka ruchu. Międzynarodowość wpisana jest po prostu we współczesny model funkcjonowania tancerzy i choreografów, zarówno na etapie kształcenia (często na zagranicznych uczelniach, podczas coachingów i warsztatów), jak i późniejszej pracy artystycznej. Wiele produkcji powstaje dziś w ramach rezydencji i projektów, nierzadko dzięki ponadnarodowej współpracy kilku instytucji. Przy tak swobodnym przepływie idei, granice wydają się wyjątkowo umowne.

 

Zagadnienie „narodowej” tożsamości tańca w międzynarodowym obiegu nabrało szczególnego znaczenia w kontekście, jaki stworzyły Międzynarodowe Spotkania Teatrów Tańca. Odbywająca się bezpośrednio po PPT XVIII edycja festiwalu była w całości poświęcona fenomenowi narodowych platform tańca w innych krajach, oraz międzynarodowym sieciom (networkom), które członkowie Lubelskiego Teatru Tańca odwiedzali przez cały rok. W programie znalazły się m.in. spektakle z Czech, Litwy i Białorusi, a także prezentowane w ramach sieci Aerowaves produkcje z Włoch, Irlandii, Węgier i Portugalii.

 

Zjawisko „sieciowania”, coraz liczniejszych networków i platform współpracy staje się nową rzeczywistością w obiegu sztuk performatywnych. Przynależność do sieci służy nie tylko nawiązywaniu kontaktów, promocji czy pozyskiwaniu funduszy; stają się one odrębnym „rynkiem”, nową przestrzenią w obiegu produkcji artystycznych. Narodowe platformy tańca, dążąc do włączenia rodzimych produkcji w obieg międzynarodowy, wykorzystują podobne mechanizmy działania.

 

Platforma jest też okazją do spotkania polskiego środowiska tanecznego i wymiany doświadczeń, oraz dyskusji nad stanem i przyszłością polskiej sztuki tanecznej. Dwa panele pod hasłami Platforma tańca – krótka instrukcja obsługi, oraz Dokąd? I po co? poświęcone były m.in. diagnozie sytuacji tańca w Polsce: co przyniosły ostatnie lata jego intensywnego rozwoju? Czy nadal musi walczyć o swoje przetrwanie i miejsce w kulturze? Jakie powinny być nowe strategie jego rozwoju i promocji? Czy można mówić o wspólnej tożsamości polskiego tańca i jak ją budować? Panele szybko przerodziły się w ożywione dyskusje między gośćmi Platformy, co dowodzi silnej potrzeby takiego dialogu.

 

Wśród prezentacji wyraźnie dominowały formy solowe; pozostałą część stanowiły spektakle niewielkich, kilkuosobowych grup. Czy odzwierciedla to poziom artystyczny, estetyczne tendencje, czy może raczej warunki ekonomiczne? Tryb finansowania produkcji artystycznych sprzyja mniejszym formom, powstającym zwykle w ramach stypendiów, rezydencji lub niewielkich projektów. Na każdym etapie, od powstania, po promocję i „dystrybucję”, są one po prostu tańsze. Łatwiej je też dopasować do mniejszych scen, lub nawet przestrzeni nieteatralnych – co zwłaszcza w Polsce, wobec niedostatku instytucjonalnych scen prezentujących taniec, jest dużym walorem.

 

Stały dostęp do sceny, lub możliwość pracy na etacie w instytucjonalnym zespole są w polskich warunkach rzadko spotykanym luksusem. Trzeba jednak pamiętać, że dla wielu tancerzy i choreografów funkcjonowanie jako freelancer nie jest wcale podyktowane koniecznością, lecz przeciwnie – jest świadomym wyborem, zapewniającym większą wolność twórczą. Praca niezależnalub w niewielkich kolektywach jest też preferowana przez artystów poszukujących nowych, eksperymentalnych form ekspresji. Ponadto solo bywa uznawane za swoistą cezurę, test artystycznej dojrzałości.

 

Spektakle zaprezentowane podczas platformy pokazały szerokie spektrum możliwości kameralnych form. Od intymności i silnego emocjonalnego zaangażowania, w jakie wciągają widza Akty Aurory Lubos, do intelektualnego dystansu, którym przemawiało np. solo Agaty Siniarskiej Śmierć 24 klatki na sekundę albo zrób mi tak jak w prawdziwym filmie – choreografia spowolniona w rozdziałach. Od subtelnej kontemplacji uczuć i stanów psychicznych (Niżyński. Święto snów Tomasza Wygody, Sławomira Krawczyńskiego i Anny Godowskiej), relacji (duet Andrzeja Adamczaka i Katarzyny Rzetelskiej Need me), po grę z kształtem i formą (For living in Hygina Delimata, Bernhard Pawła Sakowicza). Od multimedialnego przepychu (Upadek Przyszłości Irada Mazliaha), po estetyczny minimalizm (Insight Janusza Orlika i Joanny Leśnierowskiej). Wreszcie, od osobistej wypowiedzi (Historie, których nigdy nie opowiedzieliśmy Lubelskiego Teatru Tańca), po rozmaitość teatralnych konwencji (Zagraj to, czyli 17 tańców o czymś Dady von Bzdülöw).

 

Zmiana miejsca i organizatora Polskiej Platformy Tańca wiązała się z poszukiwaniem nowej formuły wydarzenia. Bardzo trafny okazał się nowy cykl Wizytówka artysty, czyli krótkich autoprezentacji twórców, których spektakle nie zostały włączone do programu. W wybranym gronie znaleźli się niezależni choreografowie i kolektywy artystyczne, których prezentacje znacznie zdywersyfikowały obraz polskiego tańca. Szeroki był też przekrój w formie prezentacji – dla jednych była to okazja do omówienia i projekcji fragmentów prac, dla innych – do zaprezentowania twórczych zainteresowań, prowadzonego właśnie procesu, lub nawet performatywnego mini-show. Zwłaszcza te ostatnie wystąpienia pozostawiły silne pozytywne wrażenia. Pojawiły się nawet sugestie, by podczas kolejnej edycji Platformy prezentacje performatywne wprowadzić jako oddzielną kategorię.

 

Także ci, których ominęła szansa przedstawienia swojej wizytówki, mieli możliwość zaprezentowania się podczas tzw. Open platform, czyli otwartych targów artystycznych. W ciągu dwóch dni wyznaczono odrębne miejsce i czas na bezpośrednie spotkania z artystami, które były doskonałą okazją do nawiązania nowych kontaktów i ewentualnej współpracy. Dla wielu gości był to również miły pretekst do spotkań w bardziej swobodnej, towarzyskiej atmosferze i rozmów, na które nigdy nie dość czasu w kuluarach.

Nowym elementem był też cykl Mapa tańca. Znalazły w nim miejsce prezentacje scen tanecznych Białorusi, Ukrainy, Gruzji i Azerbejdżanu, czyli krajów, w których podobne przeglądy nie są organizowane. Mapa tańca bez wątpienia wzbogaciła Platformę, poszerzyła też horyzonty i stworzyła ciekawy kontekst dla polskich prezentacji, który szczególnie docenili zagraniczni goście. Pozostaje jednak wątpliwość, czy Polska Platforma Tańca, w której napiętym harmonogramie zabrakło miejsca dla wielu rodzimych artystów, powinna dodatkowo gościć zagraniczne prezentacje.

 

Organizatorzy w założeniu zrezygnowali z trybu konkursowego w obrębie finału Platformy. Z inicjatywy Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego Komisja Artystyczna przyznała jednak trzy nagrody specjalne. Laureatami zostali Janusz Orlik i Joanna Leśnierowska za choreografię Insight, oraz Tomasz Wygoda, Sławomir Krawczyński i Anna Godowska za spektakl Niżyński. Święto snów. Tomasz Wygoda został także nagrodzony za najlepsze artystyczne wykonanie. Ponadto nagrodę publiczności ufundowaną przez Prezydenta Miasta Lublin otrzymał spektakl Room 40 Macieja Kużmińskiego.

 

Kolejny finał Polskiej Platformy Tańca odbędzie się już za dwa lata we Wrocławiu.

 
 


[1] Pierwszym tego typu imprezą przeglądem w Polsce był „taniec.pl”, który odbył się w 2003 roku w Warszawie w ramach Międzynarodowego Festiwalu Tańca Współczesnego Ciało/Umysł. Art Stations Foundation by Grażyna Kulczyk oraz Centrum Kultury Zamek w Poznaniu zorganizowały następnie trzy edycje Polskiej Platformy Tańca – w 2008, 2010 i 2012 roku.

Wydawca

taniecPOLSKA.pl

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb.

Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.

Kliknij tutaj, aby dowiedzieć się więcej.

Close