
Fot. z materiałów festiwalu Mandala
Fot. z materiałów festiwalu Mandala
Have a nice hell
Spektakl zrealizowano w ramach stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz przy pomocy finansowej Samorządu Województwa Pomorskiego. Produkcja Have a Nice Hell jest połączeniem performance duetu Good Girl Killer oraz obiektów wykonanych przez Patrycję Orzechowską. Punktem wyjścia do pracy nad performancem był temat strachu. Ludzie boją się bardzo wielu rzeczy. W dzieciństwie baliśmy się ciemności, odkurzacza, burzy i czarownic. Z wiekiem nasze codzienne strachy spowszedniały. Teraz boimy się epidemii, wojny nuklearnej, terroryzmu, promieniowania, starości, utraty bliskiej osoby i śmierci.
Artystki o spektaklu Have a Nice Hell:
„Kiedy rozmawiałyśmy z innymi o ich lękach zrobiła się z tego całkiem długa i ciekawa lista. Ludzie boją się bardzo wielu rzeczy. W dzieciństwie baliśmy się cyganów, ciemności, odkurzacza, burzy, pana w sutannie i czarnej wołgi. Z wiekiem nasze codzienne strachy spowszedniały. Teraz boimy się epidemii, wojny nuklearnej, terroryzmu, promieniowania ultrafioletowego, wysokości, utraty pracy, ostracyzmu, starości, utraty bliskiej osoby, potępienia, końca świata, śmierci. Nie zamierzamy jednak straszyć widowni. Nie chcemy przeprowadzać publiczności przez catharsis. Zainscenizowane wydarzenia mogą nawet wydawać się śmieszne lub absurdalne. Nauczono nas się bać i jest to strach rzeczywisty bez względu na to czy zagrożenia są realne. Chcemy, żeby odbiorcy spektaklu zadali sobie pytanie o swoje własne „strachy”, pomyśleli o tym w jakich sytuacjach przeżywają strach lub na ile jest on adekwatny. Rzeczywistość absurdalna jest lekkostrawna.”
Magdalena Jędra, Anna Steller
Good Girl Killer / Patrycja Orzechowska
Have a Nice Hell
performance exhibistyczny
kreacja i taniec: Magdalena Jędra, Anna Steller
obiekty: Patrycja Orzechowska
muzyka: collage
Le pas Jaques czyli „kroki Jaques’a”, to nazwa metody stosowanej w nauczaniu rytmiki, wymyślonej przez szwajcarskiego pedagoga Jaques’a Dalcroze’a, które jak to określił autor są niczym innym jak krokami wykonywanymi w takt muzyki. Ruch, rytm były pierwszą wyraźną metaforą biegnącego czasu i punktem wyjścia do pracy nad spektaklem. Powstało solo, raczej nie śmieszne, ze złudzenia, że czas przyspiesza, ze smutku, że ludzkie sprawy toczą się w swoistej entropii, że wszystko zdaje się być w największym porządku tylko przez krótką chwilę spokojnej pewności, z nieprzewidywalności zdarzeń i nieuchronności wszystkich ich konsekwencji. Cały wysiłek podejmowany po to, by sprawy przyjęły pomyślny obrót, okazuje się często niepotrzebnym machaniem rękami. Kolorowe śmieci, nowelizacje z „secondhandu”, trasy szybkiego ruchu, uśmiech marszałka, wszystko to kiedyś będzie można oglądać tylko na fotografiach.