Ruch jako forma cielesnej ekspresji może być rozpatrywany jako przestrzeń wielowymiarowej  wymiany kulturowej. W cyklu kolejnych felietonów proponuję transkulturowe ujęcie kinetycznej rzeczywistości, w którym taniec (zwłaszcza ten mocno naznaczony lokalnością) staje się płaszczyzną dla wielokierunkowych, często asymetrycznych procesów wymiany międzykulturowej.

Wersja do druku

Udostępnij

Nasze ciała są uwikłane w kulturę, a – jak pisze Wojciech Klimczyk – „Kultura niesie ze sobą określoną «definicję »  ruchu, wypracowuje wizję przestrzeni poruszania, która leży u podstaw kinetycznych artykulacji jednostek”[1]. Taniec w związku z tym jest również zanurzony w kulturze, czy raczej – biorąc pod uwagę współczesny, zglobalizowany świat – jest uwikłany w kulturowe sieci, które historyk sztuki i filozof Wolfgang Welsch nazywa transkulturowymi.

Dlaczego transkulturowymi?

W drugiej połowie lat 90. XX wieku Welsch wprowadził do dyskursu humanistycznego pojęcie „transkulturowości”, by opisać poddaną procesom hybrydyzacji rzeczywistość kulturową, która – jego zdaniem – swoją strukturą przypomina połączone, a wręcz splątane ze sobą sieci kulturowe[2]. Zglobalizowany świat, utkany ze wspomnianych sieci, podlega ciągłym zmianom, wywołanym przez procesy migracji, a także szybkość przekazywania informacji. Opisywane przez badacza zmiany zachodzą zarówno na poziomie makro – całych społeczeństw, jak i mikro – tożsamości jednostek. Według Welscha obecnie mamy do czynienia z nowym typem różnorodności „(…) kultur i form życia, z których każda wyrasta z transkulturowego przenikania i odznacza się transkulturowym krojem”[3]. Rozbudowując Welschowską propozycję o wątek kinetyczny, można stwierdzić, że transkulturowość przenika zatem wszystkie płaszczyzny naszego życia, również tę taneczną.

Idąc tym tropem, a jednocześnie przywołując myśl Alana P. Merriama, że „taniec jest kulturą, a kultura jest tańcem”[4], proponuję spojrzenie na taniec jako na płaszczyznę wielowymiarowej wymiany zachodzącej w transkulturowej rzeczywistości. Wymiana ta stwarza pole do międzykulturowego dialogu, ale również, używając języka Klimczyka, taniec staje się w tym wymiarze potencjalną przestrzenią „światopoglądowego sporu”[5].

Zastanówmy się, co to właściwie znaczy.

Tak jak już zaznaczyłam na początku, żadna forma tańca nie powstała w kulturowej próżni. Ta dość oczywista konstatacja jest szczególnie istotna w kontekście tańców związanych z szeroko rozumianymi kulturami lokalnymi. Lokalność wiąże dany wytwór kultury z określonym geograficznie i kulturowo miejscem. Często narzuca pewną formę odmienności, na której budowana jest jego „autentyczność” – niezwykle efemeryczna kategoria, wykorzystywana do określania „jakości” oraz dostępności danego produktu kulturowego. Tak też się dzieje, gdy mamy do czynienia z formami ruchu, które roboczo możemy nazwać „tańcami lokalnymi”, a więc takimi, dla tożsamości których szczególnie istotne jest miejsce ich geograficznego pochodzenia oraz uwarunkowania kulturowe z nim związane.

W transkulturowej rzeczywistości lokalność nieustannie spotyka się z globalnością. Niejednokrotnie prowadzi to do oderwania lokalnych form ekspresji ruchowej od ich pierwotnych znaczeń i pojawienia się pytania o przywłaszczenie kulturowe. Jednocześnie możemy mówić o wymianie międzykulturowej na niespotykaną dotąd skalę, co może prowadzić do wytwarzania nowych niezwykle interesujących fuzji i rozbudowywania kulturowego kontekstu lokalnych form tanecznych.

Wieloaspektowość  i procesualny charakter wymiany międzykulturowej dobrze ujmuje kolejne pojęcie z transkulturowego uniwersum – transkulturacja. Zostało ono ukute przez kubańskiego antropologa i historyka Fernando Ortiza w 1939 roku. Miało opisywać skomplikowane relacje wymiany kulturowej na Kubie od jej podboju przez pierwszych kolonizatorów do czasów współczesnych twórcy tego terminu[6]. Transkulturacja w ujęciu Ortiza i jego kontynuatorów oznacza wymianę kulturową zanurzoną w asymetryczne relacje władzy i podporządkowania. Tańce lokalne poddane procesom transkulturacji również mogą stać się częścią tych zależności.

Mam nadzieję, że transkulturowe ujęcie tańca doprowadzi nas do wielu interesujących pytań dotyczących tożsamości kulturowej i tańca: Czy w procesie wymiany transkulturowej, towarzyszącej spotkaniu lokalności i globalności, tożsamość tancerzy i tańca się zmienia? Jeśli tak, to w jaki sposób? Czy, jak sugeruje Wolfgang Welsch, który zainspirował moje rozważania, prowadzi to do powstania nowej tożsamości transkulturowej? I czy możemy mówić o transkulturowej tożsamości kinetycznej? W kolejnych esejach postaram się, przynajmniej częściowo, odpowiedzieć na te pytania, za każdym razem odwołując się do transkulturowych teorii. Za studium przypadku posłuży mi andaluzyjskie flamenco.

Przypisy:

[1] Wojciech Klimczyk, Wirus mobilizacji. Taniec a kształtowanie się nowoczesności (1455–1795), t. 1, Universitas, Kraków 2015, s. 16–17.

[2] Wolfgang Welsch, Transkulturowość. Nowa koncepcja kultury, [w:] Filozoficzne konteksty rozumu transwersalnego wokół koncepcji Wolfganga Welscha, red. R. Kubicki, Fundacja Humaniora, Poznań 1998, s. 195–221.

[3] Ibidem, s. 217.

[4] Alan P. Merriam, cyt. za: Peterson Royce A., Antropologia tańca, tłum. Jacek Łumiński, Wydawnictwo Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2014, s. 39.

[5] Wojciech Klimczyk, op. cit., s. 19.

[6] Fernando Ortiz, Contrapunteo cubano del tabaco y el azúcar, Catedra, Madryt 2002.

Wydawca

taniecPOLSKA.pl

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb.

Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.

Kliknij tutaj, aby dowiedzieć się więcej.

Close