Jeśli wierzyć horoskopom, urodzeni 1 maja wykazują predyspozycje artystyczne, są sympatyczni, życzliwi, pełni energii, entuzjastycznie nastawieni do świata, wytrwali w dążeniu do celu. Nawet jeśli nie daje się temu wiary, cechy te doskonale opisują artystkę, która, gdyby żyła, obchodziłaby dzisiaj swoje siedemdziesiąte urodziny. Mowa o wybitnej polskiej tancerce, primabalerinie Ewie Głowackiej.

Wersja do druku

Udostępnij

Od dziecka lubiła ruch, taniec, występy w pięknych strojach. Jak to często bywa, początek swojej tanecznej edukacji zawdzięcza mamie, która przyprowadziła dziesięcioletnią Ewę na egzamin wstępny do Ogólnokształcącej Szkoły Baletowej w Warszawie. Komisja rekrutacyjna dostrzegła w dziewczynce potencjał na tancerkę: długie kończyny, proporcjonalnie zbudowana sylwetka, wysokie podbicie, łabędzia szyja, elastyczne ścięgna i stawy, aparycja sceniczna. Szybko też Głowacka zaczęła się odznaczać na tle szkolnych koleżanek. Tacjanna Wysocka w swoich Dziejach baletu zanotowała: „Na końcowym przeglądzie lekcji roku szkolnego 1966-1967 wyróżnić można było nieprzeciętnie zdolne jednostki. Dziewczęta: Ewa Głowacka z klasy IV (…)”[1]. Talent, wytrwałość i ciężka praca sprawiły, że jeszcze jako uczennica szkoły baletowej debiutowała na deskach Sceny Kameralnej Teatru Wielkiego w Warszawie rolą Julii w operze kameralnej Julia i Romeo w reżyserii Adama Hanuszkiewicza, z muzyką Bernadetty Matuszczak i w choreografii Marty Bochenek. Recenzje po tym spektaklu były pełne uznania i zachwytu nad młodą tancerką. Małgorzata Komorowska napisała:

„Imię Julii stoi w tytule tej opery kameralnej na pierwszym miejscu i postać Julii dominuje też na scenie. Jest nią uczennica szkoły baletowej, Ewa Głowacka (…); podczas swego pierwszego, publicznego występu jest tak śliczna i dziewczęca, jaką zawsze powinna być szekspirowska Julia. W przedstawieniu są wprawdzie trzy pary sławnych kochanków, młodych aktorów, śpiewaków (wykonujących wokalizy) i tancerzy, lecz uwagę przykuwa tylko Julia tańcząca”[2].

Praca z Hanuszkiewiczem otworzyła przed Głowacką nowe pole ekspresji artystycznej. Z perspektywy czasu tancerka tak oceniła współpracę z nim: „Spotkanie z tym wybitnym reżyserem miało duży wpływ na rozwój mojej osobowości. Kontakt z teatrem dramatycznym spowodował, że najbliższe stały mi się partie bogate dramaturgicznie i emocjonalnie, postaci obdarzone osobowością, zmieniające się w trakcie spektaklu”[3]. Ten niezwykle udany debiut zapewnił jej miejsce w zespole baletowym warszawskiego Teatru Wielkiego, do którego dołączyła w 1972 roku – od razu po zakończeniu szkoły. Dwa lata później, w wieku zaledwie 21 lat została solistką tego zespołu i wtedy też po raz pierwszy wystąpiła w partii Odetty/Odylii w Jeziorze łabędzim Piotra Czajkowskiego, gdzie partnerował jej Dariusz Blajer. Czasu na przygotowanie się do debiutu w tak ważnej roli miała bardzo mało – o zastępstwo poprosiła ją na dziesięć dni przed występem Maria Krzyszkowska. Okres ten spędziła Głowacka na intensywnych próbach z Iriną Michajliczenko, pełniącą w zespole Teatru Wielkiego funkcje asystenta choreografa oraz pedagoga baletu. Odetta/Odylia okazała się jedną z jej popisowych ról, w której eksponowała swój naturalny wdzięk, piękne linie, liryzm i delikatność. W 1977 roku dostała tytuł pierwszej solistki i stopniowo zaczęła rozszerzać swój repertuar o wiodące partie z klasycznych oraz neoklasycznych baletów. Podziwiać ją można było m.in. w głównych rolach w baletach: Giselle, Sylfida, Śpiąca królewna, Don Kichot, Carmen, Duch róży, Sylfidy, Umierający łabędź, Suite en blanc, Serenada, Miłość i ból, i świat, i marzenie… Choć błyszczała głównie w klasycznym repertuarze, była otwarta i ciekawa nowych ówcześnie stylów, technik i choreografów. W 1985 roku wyznała:

„Trochę żałuję, że na scenie mojego teatru ciągle jeszcze mamy tak mało współczesnych baletów wysokiej klasy. Z tego co ostatnio widziałam, to naprawdę zafascynowały mnie, zresztą jak wielu innych, balety Kyliana, tańczone przez Niderlandzki Teatr Tańca. A wśród nich zwłaszcza Msza polowa oraz Wesele z muzyką Strawińskiego. Gdybym mogła wybierać, to dla siebie wybrałabym Wesele[4].

Mimo że nie udało się jej zatańczyć w tym balecie, Głowacka z powodzeniem spróbowała swych sił w spektaklach takich jak: Księżycowy renifer Birgit Cullberg, Adagio Hammerklavier Hansa van Manena czy Don  Juan Maurice’a Béjarta. Była również obsadzana w baletach takich choreografów jak: Henryk Konwiński, Teresa Kujawa, Krzysztof Pastor czy Emil Wesołowski. Głowacka potwierdzała swój talent nie tylko na scenie, lecz również w krajowych i międzynarodowych konkursach, w których zdobywała laury. Była półfinalistką prestiżowego II Międzynarodowego Konkursu Artystów Baletu w Moskwie (1973), finalistką VII Międzynarodowego Konkursu w Warnie (1974), laureatką Grand Prix III Ogólnopolskiego Konkursu Tańca w Gdańsku (1979), laureatką III Światowego Konkursu Baletowego w Osace (1980, wraz z Tadeuszem Mataczem), Nagrody Artystycznej Młodych im. Stanisława Wyspiańskiego I stopnia za osiągnięcia artystyczne (1985), Nagrody Ministra Kultury i Sztuki I stopnia (1985), otrzymała Medal Niżyńskiego (2001), Statuetkę Terpsychory za całokształt osiągnięć artystycznych (2001), a także Srebrny Medal „Zasłużony Kulturze – Gloria Artis” (2005). Oklaskiwała ją nie tylko polska publiczność – Głowacka wyjeżdżała z zespołem Teatru Wielkiego na liczne tournée zarówno do wielu krajów europejskich, jak i na inne kontynenty. Podziwiana była m.in. w USA, Kanadzie, Peru, Japonii, na Kubie oraz Tajwanie. Zdobywała wykształcenie i rozszerzała swój warsztat w American Ballet Theatre i School of American Ballet, gdzie miała okazję przebywać w 1978 roku.

Zapytana w czasie jednego z wywiadów o proces interpretacji odgrywanych przez siebie ról, odpowiedziała skromnie:

„Na scenie przede wszystkim myślę o roli, którą przedstawiam i staram się czuć, reagować, myśleć, jakbym była każdą z nich. Słowem – staram się sobie wyobrazić, że jestem tą postacią, którą w danym momencie odtwarzam. Nie wiem, czy mi się to w pełni udaje, ale próbuję znaleźć w sobie takie psychiczne odczucia, takie cechy charakteru, osobowości, które w moim przekonaniu są najbliższe Julii, Giselle, Carmen itd.”[5].

Za najważniejsze w tańcu uważała zaś formę, technikę oraz dyscyplinę, które pomagają w samorozwoju oraz w budowaniu kreacji artystycznych[6].

Choć w 1999 roku – po 27 latach pracy – zrezygnowała z pracy w Teatrze Wielkim, ciągle służyła sztuce baletowej swoimi licznymi talentami. W 1998 podjęła pracę nauczycielki w warszawskiej szkole baletowej, a niedługo później pracowała również jako pedagog gościnny z tancerzami zawodowymi z Polskiego Baletu Narodowego oraz Opery Nova w Bydgoszczy, ucząc tańca klasycznego oraz repertuaru. Dzieliła się swoją wiedzą i doświadczeniem z kolejnymi pokoleniami tancerzy również w czasie licznych festiwali i warsztatów. Jedna z uczennic Głowackiej, Idalia Roberta Kurowska, pisała o jej lekcjach, że były „(…) bardzo taneczne, gdzie zwracało się uwagę nie tylko na technikę, ale przede wszystkim na wyraz i elegancję ruchu. Cechowało ją niezwykle otwarte i życzliwe podejście do uczniów”[7].

Ponieważ taniec był jej życiem, wciąż pojawiała się na scenie swojego ukochanego Teatru Wielkiego w Warszawie. W 2001 roku zobaczyć ją można było w roli Księżnej – matki Zygfryda w balecie Jezioro łabędzie, w 2008 w partii Hrabiny Wrońskiej w Annie Kareninie, a w 2011 roku wcieliła się w Babcię Klary w Dziadku do orzechów. Podejmowała się również pracy choreograficznej. W 2018 roku wraz Zofią Rudnicką wystawiła w Operze Wrocławskiej jeden ze swoich ulubionych baletów – Giselle (oparty na tradycyjnej wersji Jeana Corallego i Jules’a Perrota). Była również jurorką międzynarodowych konkursów baletowych, m.in. Międzynarodowego Konkursu Baletowego „Złote Pointy”. Prywatnie była żoną dyrygenta Bogdana Olędzkiego. Spełniała się również jako matka. Choć trudno w to uwierzyć, przyglądając się jej szczupłej sylwetce, bardzo lubiła jeść oraz gotować. Zmarła nagle, 19 października 2020 roku, pozostawiając w dotkliwym żalu i głębokiej żałobie wszystkich, którzy mieli szczęście ją znać. Świadectwem tego są choćby liczne nekrologi, w których można przeczytać m.in.: „Wybitna artystka baletu, gwiazda Teatru Wielkiego w Warszawie. Oddany pedagog nowych pokoleń tancerzy. Piękna, delikatna, pełna dobroci i niezwykłej troski o innych”, „Odszedł nadzwyczaj życzliwy, delikatny i piękny Człowiek, Artystka, której urok, wdzięk, klasa i elegancja dominowały tak na scenie, jak i w życiu prywatnym”, „Wybitna postać polskiego baletu. Śliczna, dobra, serdeczna, wyjątkowo utalentowana, niezwykle skromna i pracowita”[8]. Choć w uroczystości pogrzebowej, z powodu pandemii, wzięło udział jedynie 10 osób, jej odejście głęboko poruszyło całe środowisko baletowe i rzesze jej wielbicieli.

Swym talentem i osobowością Głowacka oddziaływała nie tylko na widzów i uczniów, lecz także na innych artystów. W 2015 roku malarka Wanda Badowska-Twarowska zainspirowana m.in. jej osobą stworzyła wystawę Baletowe impresje. Zofia Rudnicka, tancerka i choreografka, a prywatnie serdeczna przyjaciółka Głowackiej, wystawiła zaś w 2021 roku spektakl ku jej pamięci, zatytułowany Wizje miłości/Mity z muzyką Fryderyka Chopina i Karola Szymanowskiego, wykonany przez zespół baletowy Opery na Zamku w Szczecinie. Wydaje się, że w chwili obecnej najbardziej brakuje rzetelnej monografii, opisującej życie i twórczość Ewy Głowackiej; książki, która pozwoliłaby kolejnym pokoleniom miłośników sztuki baletowej pielęgnować pamięć o wielkiej gwieździe polskiej sceny tanecznej. Choć często powtarzane, lecz bardzo prawdziwe jest przecież zdanie, że człowiek żyje tak długo, jak długo trwa pamięć o nim.

Przypisy

[1] Tacjanna Wysocka, Dzieje baletu, Warszawa 1970, s. 535.

[2] Małgorzata Komorowska, „Romeo i Julia 19.11.1970” [w:] Cyfrowe Archiwum Teatru Wielkiego – Opery Narodowej, on-line: https://archiwum.teatrwielki.pl/baza/-/o/julia-i-romeo-19-11-1970/41593/20181 [dostęp: 8 kwietnia 2023].

[3] Cit. per: Jacek Marczyński, Zmarła Ewa Głowacka, „Rzeczpospolita”, on-line: https://www.rp.pl/wydarzenia/art466601-zmarla-ewa-glowacka [dostęp: 9 kwietnia 2023].

[4] Ewa Głowacka, wywiad Jana Berskiego [w]: tegoż, Kolokwia baletowe, Bydgoszcz 1988, s. 195.

[5] Ibidem, s. 193.

[6] Vide: ibidem, s. 194. Vide: Z Ewą Głowacką rozmowy o tańcu, https://www.youtube.com/watch?v=Pt4nz1ClWvw [dostęp: 9 kwietnia 2023].

[7] Idalia Roberta Kurowska, Ewa Głowacka. Niezapomniana Giselle, https://www.zasp.pl/wspomnienia/ewa-glowacka/ [dostęp: 9 kwietnia 2023].

[8] Tekst nekrologów zaczerpnięty ze strony: http://nekrologi.wyborcza.pl/0,11,,491025,Ewa-G%C5%82owacka-kondolencje.html [dostęp: 9 kwietnia 2023].

Zdjęcie

Na zdjęciu: Ewa Głowacka. Fotografia: Andrzej Makowski / Opera Nova

Wydawca

taniecPOLSKA.pl

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb.

Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.

Kliknij tutaj, aby dowiedzieć się więcej.

Close