Od 14 do 18 września w Teatrze im. Jana Kochanowskiego w Opolu gościć będzie pierwsza odsłona Opolskiej Sceny Tańca. Na te pięć dni teatr zamienia się w miejsce rezydencji niezależnych twórców. Swoje prace pokażą Jacek Przybyłowicz, Dominik Więcek, Dominika Wiak i Daniela Komędera-Miśkiewicz, Anna Piotrowska, Paweł Sakowicz oraz Weronika Pelczyńska i Patrycja Kowańska. Ponadto, odbędą się warsztaty ruchowe, impreza taneczna, wykład Joanny Szymajdy, a rozmowy pospektaklowe poprowadzi Karolina Wycisk. Druga odsłona OST – w grudniu. O inicjatywie z dyrektorem teatru rozmawia Adela Prochyra.

Wersja do druku

Udostępnij

Czy w Opolu po wojnie była jakaś scena taneczna, do której się odwołujecie, taneczna tradycja, z której czerpiecie, czy Opolska Scena Tańca jako przestrzeń dla tańca to zupełnie nowa inicjatywa?

Norbert Rakowski: W Opolu funkcjonują aktywnie zespoły amatorskie, grupy warsztatowe i szkoły tańca, które skupiają głównie młodzież i dzieci. Profesjonalnej sceny tańca jako takiej nie było. Opole może pochwalić się natomiast tym, że właśnie tu dokonała się niebywała transformacja teatru, nastąpił moment przełomowy. Jerzy Grotowski, który, jak wiemy, zrewolucjonizował teatr, przykładał wiele uwagi do pracy aktora z ciałem. Jego działalność w Opolu stała się dla mnie impulsem do otwarcia w 2016 roku czwartej sceny – Modelatorni. Zadedykowaliśmy ją młodym twórczyniom i twórcom, którzy potraktują to miejsce jako przestrzeń poszukiwań – laboratorium, zawodową sceną eksperymentu. W ślad za tym stworzyłem konkurs „Modelatornia”, do którego każdego roku zapraszam młodych twórców. Ta scena ma przede wszystkim poszerzać pole myślenia o teatrze i w związku z tym zaczęliśmy zapraszać tu artystki i artystów, którzy wychodzą poza ramy teatralnej narracji form dramatycznych. Zrealizowaliśmy projekt Danse Macabre Renaty Piotrowskiej-Auffret, który został bardzo dobrze przyjęty. Właściwie od tego spektaklu zaczęliśmy intensywniej myśleć o prezentacji w naszym teatrze działań performatywnych nawiązujących do tańca. Ponadto był jeszcze dodatkowy aspekt, osobisty. Miałem taki okres w swoim życiu, kiedy nie tylko niezwykle interesowałem się tańcem współczesnym, ale również próbowałem się nim zajmować. Reżyserowałem przedstawienia, w których ruch był ważny, a nawet takie, w których wszystko było na nim oparte. Na przykład zrealizowałem autorski spektakl Flow w Starym Browarze w Poznaniu, z muzyką stworzoną specjalnie do tego projektu przez Włodka Pawlika. To był dla mnie jako widza i reżysera okres wielkiej fascynacji teatrem tańca. Ze smutkiem przyglądałem się również infrastrukturze tej dziedziny, niedocenianej w Polsce. Wsparcie dla całego zespołu osób zajmujących się tańcem było i jest nadal znikome. Kiedy zostałem dyrektorem instytucji, pomyślałem, że trzeba otworzyć się również w tym kierunku. Opolska Scena Tańca ma być między innymi zaproszeniem do dialogu i naszym gestem wsparcia artystek i artystów niezależnych.

U podstaw Pana myślenia są twórcy i przestrzeń dla nich. A jak wygląda publiczność taneczna w Opolu?

W samym Opolu mieszka 130 tysięcy osób, ale „Kochanowski” to jedyny teatr dramatyczny na całe województwo. Mówimy więc w tym przypadku o publiczności w całym opolskim. Wiemy, że przeważająca część naszej widowni nie interesuje się tak bardzo tańcem współczesnym, formami eksperymentalnymi czy działaniami performatywnymi, jak teatrem stricte dramatycznym, który stanowi nadal podstawę naszej działalności. Wynika to oczywiście z tego, że nie miała ona do tej pory wielu okazji poznania, ani szansy zrozumienia nowych form scenicznych. Chcielibyśmy to zmienić, poszerzając naszą ofertę. Ucieszyłbym się, gdybym miał choć minimalny wpływ na tę zmianę, na otwarcie w naszym regionie na to co nowe.

Zastanawiam się, jaka jest Wasza polityka w tym zakresie?

Próbujemy poszerzać pole widzenia w różnych kierunkach, rozsmakowywać naszą publiczność w kulturze, sztuce, wzbudzać nowe emocje. Wokół przedstawień organizujemy warsztaty, spotkania z twórcami i zaproszonymi gośćmi. Współpraca z niedawno otwartym w naszym teatrze Pionem Edukacji, czyli Centrum Edukacji Kulturalnej przynosi w tej kwestii wartościowe efekty. Przestrzeń tę z sukcesami prowadzą Sandra Lewandowska i Justyna Oleksy, przywiązując dużą uwagę do działań ruchowych. Oswajanie się z nowymi gatunkami, czy też łamanie utartych ścieżek to długa droga. Mamy świadomość, że wciąż jesteśmy na jej początku! Kiedy przyjechałem do Opola w 2015 roku, zauroczyła mnie piękna przestrzeń pracowni malarskiej. Była, delikatnie mówiąc, zapuszczona i nieprzygotowana do realizacji przedsięwzięć artystycznych, ale byłem nią zauroczony tak samo jak teraz każdy, kto przyjeżdża do naszego teatru z Polski czy z zagranicy. Przekonanie, że ta otwarta, industrialna przestrzeń z możliwością dowolnej konfiguracji widowni, będzie idealna do działań na polu eksperymentu zdeterminowała moje działania i już w 2016 roku przy wsparciu władz województwa powstała czwarta scena, Modelatornia. Wraz z jej otwarciem stworzyłem konkurs, który został przyjęty entuzjastycznie, bo dawał szanse i nadzieje młodym. Wspomniane inicjatywy nie były kierowane chwilowym entuzjazmem. To świadome wybory. Wiem, w jakim kierunku chcemy podążać i jak wykorzystamy ten czas w Opolu. Program artystyczny, który zaproponowałem w konkursie na stanowisko, które aktualnie obejmuję, rozwija się i ma na celu przede wszystkim budowanie świadomego dialogu z widzami. Stąd hasło „teatr wielu głosów, różnych spojrzeń”. Zachęcamy, aby spróbować spojrzeć na otaczającą nas rzeczywistość pod różnym kątem – z różnych perspektyw. W moim programie nie chodzi wcale o eklektyzm, ale o odpowiedni dla konkretnego miejsca balans między repertuarem edukacyjnym, problemowym i eksperymentalnym. Dlatego scena eksperymentalna jako jedna z czterech była założeniem mojego programu od samego początku. Dedykowana jest poszukiwaniom, odkrywaniu tego co nowe, co jeszcze nienazwane, ale też pozwala młodym twórcom na popełnianie błędów i szukanie swojego języka, wyrazu artystycznego.

Jakie są plany rozwoju Opolskiej Sceny Tańca?

Program Opolska Scena Tańca, który rozpoczynamy, jest podzielony na dwie części – odsłonę wrześniową i grudniową, ale jeśli uda nam się pozyskiwać środki na kolejne lata, liczymy na jego cykliczność. Tak samo jak co roku ogłaszamy konkurs „Modelatornia”. Liczę na to, że nasza opolska scena będzie miejscem, gdzie taniec będzie prezentowany każdego roku. Trzeba pod tym kątem odrobinę przeformatować myślenie o państwowej instytucji kulturalnej, której celem między innymi powinno być wsparcie dla grup i twórców niezależnych. To jest moje zdanie, a nasz organizator, czyli Urząd Marszałkowski Województwa Opolskiego ceni takie inicjatywy i wspiera nas wkładem własnym do programów MKiDN. Ministerialny program „Taniec” otwiera możliwości organizowania takich wydarzeń jak nasze. Bez dodatkowych środków trudno byłoby podjąć działania, dlatego z radością przyjęliśmy wiadomość, że w tym roku to się udało i je otrzymaliśmy.

Jak jest programowana Wasza scena tańca? Nie znalazłam nigdzie nazwiska kuratora. Czy to znaczy, że program jest przygotowany przez zespół?

Tak. Dwa lata temu, kiedy przygotowywaliśmy wnioski o otrzymanie środków finansowych z Ministerstwa opiekę nad sceną Modelatornia powierzyłem Michałowi Rogulskiemu. Dziś mamy radę programową stworzoną z członków i przyjaciół naszego zespołu. Jeżeli uda się i scena tańca będzie programem cyklicznym, chcielibyśmy, aby każdej z edycji przypisany był indywidualny kurator.

Czym się kierowaliście przy wyborze spektakli, które jako pierwsze spektakle taneczne zostaną pokazane w Opolu?

Przede wszystkim zależało nam na różnorodności repertuarowej, na szerokiej ofercie. Stąd pojawiają się w programie tak skrajnie odmienne formy, być może nie zawsze łatwe w odbiorze i również takie, które nie do końca są tańcem. Dodam tylko, że tych wybranych spektakli było dużo więcej, ale nie otrzymaliśmy pełnej puli dofinansowania, o którą się ubiegaliśmy. W związku z tym musieliśmy dostosować nasz program do możliwości finansowych, które aktualnie mamy. Drugim etapem była oczywiście sama logistyka i techniczna możliwość dostosowania tych przedstawień. Zdajemy sobie sprawę, że to nie jest najbogatszy festiwal taneczny pokazujący przekrój tego, co się aktualnie dzieje, ale to nasz pierwszy krok w jego kierunku. Jest to również naszym zdaniem krok w kierunku profesjonalizacji niezależnej sceny.

Nie jest też taki znowu biedny. Pokazujecie dziewięć spektakli w dwóch odsłonach.

Naszym zasobem jest nie tylko budynek i scena, ale przede wszystkim zaplecze techniczno-ludzkie. Wsparcie pionu technicznego i administracyjnego, które mamy na co dzień w teatrze. Bez niego oczywiście organizacja podobnego wydarzenia byłaby o wiele trudniejsza, prawdopodobnie niemożliwa. Chcę powiedzieć, że udało nam się stworzyć w Opolu odpowiednie warunki i znaleźliśmy możliwość, którą chcemy wykorzystać. Zdecydowaliśmy się ofiarować nasze sceny niezależnym twórczyniom i twórcom. Cieszymy się, że zaproszenie to zostało przyjęte i z niecierpliwością czekamy na wrześniowe prezentacje.

Zastanawiam się nad tym sformułowaniem „ofiarować…

Mam na myśli fakt, że w tym czasie my jako teatr repertuarowy musimy zaprzestać wszystkich swoich regularnych działań, które są elementem naszego funkcjonowania w ramach dotacji podmiotowej. Wstrzymujemy na ten moment eksploatację własnych spektakli i próby na wszystkich scenach. Może niefortunnie to zabrzmiało, ale de facto my przestajemy działać jako teatr repertuarowy i oddajemy budynek twórcom niezależnym.

Czy macie plany bardziej dalekosiężne, na przykład żeby wyprodukować kolejny spektakl tańca?

Tak, po Danse macabre myślimy o kolejnych produkcjach, ale będzie to bardzo uzależnione, mówiąc wprost, od kwestii ekonomicznych – czy będziemy mogli wypełnić swoje zadania repertuarowe teatru dramatycznego i dodatkowo na jednej z czterech scen wyprodukować kolejne przedsięwzięcie. Tamta historia miała również wsparcie Art Stations Foundation. Bardzo liczymy na współpracę z zewnętrznymi partnerami. Produkcja będzie wówczas o wiele łatwiejsza.

Proszę opowiedzieć trochę o programie, który będzie prezentowany w odsłonie wrześniowej.

Zobaczymy prace Pawła Sakowicza, Anny Piotrowskiej, Jacka Przybyłowicza, Danieli Komędery-Miśkiewicz, Dominiki Wiak, Dominika Więcka, Moniki Witkowskiej. W tej odsłonie pokażemy również drugi oparty na ruchu spektakl wyprodukowany przez nasz teatr pt. Kuliści Weroniki Pelczyńskiej i Patrycji Kowańskiej. Jest to zwycięski projekt czwartej edycji wspomnianego konkursu „Modelatornia”. Ten spektakl to zaproszenie do aktywnego wytwarzania sensów i włączania wyobraźni widza, skojarzeń ze słowem, połączony z choreografią, ruchem, z działaniem na scenie. Artyści próbują z poczuciem humoru nazywać i opisywać to co widzimy, z czym się spotykamy na scenie. W programie znalazły się także rozmowy z twórcami oraz warsztaty taneczno-ruchowe prowadzone przez zaproszonych gości. Najbardziej ciekawi mnie to, jak zareaguje nasza opolska publiczność na te propozycje. Wszystko, co się pojawia w tej pierwszej edycji poprzez różnorodność formy i narracji ma przede wszystkim na celu budowanie w nas wspólnotowej świadomości, czym może być dzisiaj teatr performatywny, taniec współczesny i teatr tańca.

Skąd, Pana zdaniem, bierze się ta iskra, która sprawia, że taniec pojawia się w danym miejscu?

Impuls nigdy nie pojawia się znikąd. Zawsze za tym ktoś stoi, pojedyncza osoba, która musi mieć wystarczająco dużo zapału i siły, by, kolokwialnie mówiąc, wziąć wszystko na klatę i zarazić ideą kolejne osoby. Byłem dwukrotnie w jury festiwalu tańca w Kaliszu, w czasach kiedy taniec był jeszcze mniej ceniony niż dzisiaj i obserwowałem, jak prężnie się rozwijał ten ośrodek. Bez Witolda Jurewicza nic by się tam nie wydarzyło. Joanna Leśnierowska w Poznaniu… przykładów zresztą jest wiele. Czy w Opolu odwołujemy się do jakiejś tanecznej tradycji? Nie. Ja po prostu widzę pewną lukę, którą warto wypełnić. Widzę, jak trudno jest twórcom pozyskać jakiekolwiek nowe miejsca w Polsce, by rozwijać tę dziedzinę sztuki. Wsparcie finansowe, które otrzymaliśmy na ten projekt, prawdopodobnie bierze się stąd, że w województwie opolskim również nie było do tej pory miejsca na takie formy. Skoro pojawia się perspektywa, my, jako instytucja wojewódzka, taką tradycję chcemy tworzyć. Mamy zapał, możliwości, zdobyliśmy środki, działamy. Być może uda się, że nasz teatr i miasto narodzin laboratoryjnego teatru Jerzego Grotowskiego będzie takim miejscem, gdzie co roku zaprezentujemy prace niezależnych twórców i będziemy ich wspierać. Mam taką nadzieję.

Bardzo trzymam kciuki za tę inicjatywę. 

Wydawca

taniecPOLSKA.pl

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb.

Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.

Kliknij tutaj, aby dowiedzieć się więcej.

Close