W terapii tańcem i ruchem relacje budujemy więc głównie poza słowami. Jednym z naszych narzędzi jest kinestetyczna empatia, która w uproszczeniu jest wczuwaniem się w przeżycia drugiego człowieka przez wczuwanie się w jego ruch. Symbolicznie i fizycznie wracamy do ucieleśnionych warunków pierwszych relacji. Do pierwotnego doświadczenia dostrajania się, odzwierciedlania i synchronii, tych dobrych zasad pierwszego tańca, które uczą zaufania do siebie i do świata.

Wersja do druku

Udostępnij

Neurobiologia nie pozostawia wątpliwości, że to, jak budujemy relacje z innymi, zakorzenione jest w jakości relacji z pierwszymi obiektami miłości. Całym światem dla małego dziecka w pierwszych miesiącach i latach życia są dłonie matki i ojca. Głos, mimika, sposób w jaki rodzice trzymają niemowlę, poruszają nim, czy emocje, jakie wyrażają. Jeśli są wrażliwi na stany dziecka, dostrajają się do niego, odpowiadają na wyrażane ciałkiem potrzeby, ono czuje się emocjonalnie obejmowane i przyjęte. Ta międzycielesna wymiana jest swoistym tańcem pierwszej relacji. Jego symboliczne kroki zapamiętujemy na przyszłość jako uniwersalne zasady panujące między ludźmi, co John Bowlby opisze jako style przywiązania[1].

A przecież może być tak, że tego pierwszego tańca z dzieckiem nikt nie podejmuje. Albo robi to chaotycznie, niespójnie. Nie jest ciekawy rytmu dziecka. Nie odzwierciedla go. Nie widzi. Skoro „tożsamość buduje się między innymi przez fizyczną bliskość i odbicie się w oczach rodziców”[2], jak możemy zaistnieć bez tego odbicia?

Setki razy uczestniczyłam w tym, co jest „evergreenem” na grupowych sesjach terapii tańcem i ruchem, a mianowicie w strukturze Marian Chace. Jedna z jej form polega na tym, że każda z osób w kręgu pokazuje swój ruch, a inni go odzwierciedlają. I zawsze, kiedy widzę innych, odtwarzających mój ruch, czuję się poruszona. I onieśmielona jednocześnie. Bo przecież tak samo jak pragniemy być widziani, tak i zmagamy się z tym, że inni nas widzą.

Przywołana tu Marian Chace pisała, że „Taniec jest formą komunikacji i w ten sposób zaspokaja podstawową potrzebę człowieka”[3]. Chace, przez lata tancerka i nauczycielka tańca, została pierwszą zatrudnioną na pełny etat terapeutką tańcem i ruchem w Stanach Zjednoczonych. Była jedną z pionierek metody, której fundamenty odnajdowała w swojej intuicyjnej pracy na oddziale psychiatrycznym Szpitala św. Elżbiety w Waszyngtonie. Chace pracowała tam z pogrążonymi w traumie weteranami drugiej wojny światowej, z którymi utrudniony był kontakt werbalny. Szukała więc sposobów dotarcia do nich przez rytm, dołączanie do ich spontanicznych ruchów i gestów. Podejmowała dialog w ich swoistym języku, co pozwalało pacjentom wychodzić z izolacji i doświadczać zrozumienia i akceptacji. Akceptacji, która ciałem zdaje się mówić: „widzę cię, jestem z tobą w twoim ruchu, i przyjmuję cię z tym, w czym jesteś”.

W terapii tańcem i ruchem relacje budujemy więc głównie poza słowami. Jednym z naszych narzędzi jest kinestetyczna empatia, która w uproszczeniu jest wczuwaniem się w przeżycia drugiego człowieka przez wczuwanie się w jego ruch. Symbolicznie i fizycznie wracamy do ucieleśnionych warunków pierwszych relacji. Do pierwotnego doświadczenia dostrajania się, odzwierciedlania i synchronii, tych dobrych zasad pierwszego tańca, które uczą zaufania do siebie i do świata. Świata, który akceptująco „obejmuje”, co dla wielu osób będzie nowym, korygującym doświadczeniem. Z tego bezpiecznego miejsca zaczynamy wchodzić w dialog, podążanie, wymianę, zbliżanie, oddalanie, odstrajanie, bycie obok, odłączanie. Wszystko to, co składa się na naszą zdolność – i wiązania się, i separacji.

Na szkoleniach, które prowadzę, wcześniej czy później pojawi się kolejny „evergreen” , czyli odzwierciedlanie w parze. Dwie osoby stoją naprzeciwko siebie. Jedna porusza się, druga ją odzwierciedla. Potem wymieniają się rolami. Wreszcie odzwierciedlają się wzajemnie, nie ma określonych ról. I często dzieje się tak, że nie wiadomo, kto zaczął ruch. Czy to ja, czy osoba naprzeciwko? Ruch staje się wspólny, wiemy, jak będzie się rozwijał. Inaczej, wspólny ruch po prostu się rozwija. Nie ma już „ty”, „ja”, nie jest to nawet „my”. Ale nowy podmiot, który w psychologii nazywa się intersubiektywnością. Kiedy wchodzimy w kontakt z drugim człowiekiem, czując siebie i otwierając się na czucie drugiego, w jedno zlewa się to, co odczuwamy wewnątrz i to, co odbieramy zmysłami z zewnątrz. Można ten stan nazwać tańcem neuronów lustrzanych. Badania nad nimi sugerują, że obszary mózgu zaangażowane w percepcję i wytwarzanie ruchu nakładają się na siebie i uczestniczą w odkrywaniu intencji ruchu[4].

Arystotelowski szósty zmysł, „sensus communis”, o którym przypomina nam psychoterapeutka tańcem i filozofka, Katalin Vermes, miał być zestrojeniem pięciu zmysłów, prowadzącym do pierwotnego współodczuwania z całym wszechświatem[5]. „Szósty zmysł”, lustrzane neurony, kinestetyczna empatia, intersubiektywność, pozwalają nam poczuć się zintegrowaną całością, poczuć innych, poczuć się w innych, poczuć się tymi innymi, wyjść poza molekularne „ja”. Tymczasem w przestrzeni społecznej przestajemy ze sobą tańczyć. W parze, w odzwierciedleniu, w wymianie, w szukaniu wspólnego kroku. Nie komunikujemy się w tańcu. Nasz taniec coraz bardziej skoncentrowany jest na własnych doznaniach, katharsis, przyjemności, transie. Tańczymy solo, izolując się nawet od wspólnego rytmu. Jak w silent disco, gdzie każdy z uczestników ma na uszach słuchawki, w których rozbrzmiewa różna muzyka. Tancerzy łączy jedynie kontekst, przestrzeń, która jednak nie jest współtworzona.

W terapii tańcem i ruchem leczącymi będą nie tylko nowe treści pamięci relacyjnej. Ale właśnie perspektywa, która wykracza poza „ja”. Poczucie przynależności do większej całości. Połączenia, w których zaciera się osobność. Wspólne czucie.

Czy można wyobrazić siebie lepszą lekcję empatii?

Przypisy:

[1]John Bowlby, Przywiązanie, tłum. Magdalena Polaszewska-Nicke, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2022.

[2] Katarzyna Schier w rozmowie dla wydawnictwa „Charaktery”, Niewidziane, obce złe, https://charaktery.eu/artykul/niewidzialne-obce-zle [ostatni dostęp: 5 listopada 2023].

[3] Fran J. Levy, Dance/Movement Therapy: A Healing Art,  AAHPERD Publications, Waldorf MD 1988, s. 21.

[4] Giacomo Rizzolatti, Laila Craighero, The Mirror-Neuron System, „Annual Review of Neuroscience”, Vol. 27, 2004, s. 169-192.

[5] Katalin Vermes, Intersensory and intersubjective attunement: Philosophical approach to a central element of dance movement psychotherapy,Body, Movement and Dance in Psychotherapy„, Vol. 6, 2011 – Issue 1, s. 31-42.

Wydawca

taniecPOLSKA.pl

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb.

Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym.

Kliknij tutaj, aby dowiedzieć się więcej.

Close