Tegoroczna odsłona Międzynarodowego Festiwalu Sztuk Performatywnych Rozdroże była chyba jedną z najciekawszych i najbardziej intrygujących edycji tego wydarzenia na przestrzeni ostatnich dziesięciu lat. Program artystyczny zarówno pod względem formy, jak i tematyki trafił w pełen niepokojów czas nie tylko w Europie, ale i na całym globie.
Festiwal otworzył fascynujący spektakl interdyscyplinarnego studia sztuki fuse* z włoskiej Modeny. Artyści skupieni wokół studia badają możliwości połączenia różnych dziedzin sztuki i technologii cyfrowej, aby opisać relacje pomiędzy ludźmi, procesy kulturowe, czy socjologiczne oraz różnorodne zjawiska , zachodzące zarówno w świecie materii ożywionej jak i nieożywionej. Ich dzieła są unikalnym połączeniem światła, dźwięku, przestrzeni i ruchu. To prace holistyczne ujmujące człowieka i jego świat z perspektywy kosmicznej, w której stanowi on zaledwie jeden z niezliczonych elementów. Nie inaczej jest w spektaklu Dökk. To islandzkie słowo oznacza ciemność. Brak światła może być swego rodzaju metaforą życia na Ziemi, pełnego niepokoju i niewiadomych. To również nie dający się zdefiniować stan poza zasem i przestrzenią, coś, co istniało przed początkiem świata, jaki znamy – wszechświat przed Wielkim Wybuchem, zanim jasny rozbłysk zapoczątkował serię niezliczonych przemian, w wyniku których powstała materia (w tym my sami). Bohaterka spektaklu przechodzi na naszych oczach przez 10 etapów swojego istnienia, w którym koniec jednego staje się początkiem kolejnego. To z jednej strony podróż do wewnątrz, w głąb własnego umysłu, w którym czas może biec nielinearnie, a przestrzeń podlegać dowolnym fluktuacjom. To również droga, jaką pokonują niezliczone impulsy elektryczne w naszym ciele – z jednej komórki nerwowej do drugiej; wędrówka chaotycznie drgających elektronów, z których składa się nasze ciało – cząsteczek będących jednocześnie nami i kosmicznym pyłem, z którego zbudowany jest wszechświat.
Tancerka przemierza świat, balansując miedzy mikro- i makroskalą. Rodzi się wraz z Wielkim Wybuchem i zatraca w nieskończonej, niezbadanej przestrzeni. Jej ciało pokrywają czujniki ruchu i bicia serca, które pozwalają jej wpływać na otaczające i przenikające ją wizualizacje, grać z nimi i jednocześnie reagować na dokonujące się w nich zmiany. Wszechświat wokół niej wibruje, drga, jest w ciągłym ruchu i podlega nieustannym zmianom – przeobrażeniom ulegają mapy gwiazd, struktury przypominające dysk akrecyjny[1], plazmę i galaktyki. Tancerka, podwieszona na ledwo widocznej, specjalnej cyrkowej uprzęży, to unosi się ponad sceną, to przywiera całym ciałem do ziemi. Momentami wydaje się, że opanowała sztukę latania, a jej ciało nie podlega prawu grawitacji. Jej taniec nie jest żywiołowy, ale precyzyjny, a każdy ruch i gest współgra z multimedialną przestrzenią wokół i przez to jest niezwykle piękny i wyrazisty.
Obraz, działanie fizyczne, pełna ciekawych dźwięków elektroniczna muzyka hipnotyzują widza i z jednej strony oddają pole do stawiania nowych filozoficznych pytań, a z drugiej – wprawiają w stan bliski medytacyjnej pustce. Wielka szkoda, że takie produkcje w Polsce wciąż można oglądać jedynie przy okazji takich festiwali jak Rozdroże.
Kolejnym spektaklem taneczno-multimedialnym, który niewątpliwie zapada w pamięć na długo, jest koprodukcja gdańskiego Teatru Dada von Bzdülöw i słoweńskiego Zavod Mirabelka zatytułowana Drganie jednej struny. Inspiracją dla twórców była tu powieść Stanisława Lema Solaris. Podobnie jak w książce, na scenie również obserwujemy ciekawą grę bohaterów z czasem i przestrzenią. Scena przedzielona jest białym ekranem, a akcja odbywa się po obu jego stronach. Widz ogląda więc pojawiające się postacie w różnych wymiarach – jako pełne trójwymiarowe ciała przed ekranem i dwuwymiarowe cienie za nim. W pewnym momencie na ekranie, jak w lustrzanym odbiciu, pojawia się również widownia. Dzięki zamontowanej nad sceną kamerze sferycznej możemy oglądać ruch tancerzy z różnych perspektyw i w różnym czasie – sekwencje wyświetlane na ekranie są spóźnione w stosunku do tego, co dzieje się przed nim albo odwrotnie – ruch cieni wyprzedza ruch postaci z przodu.
Również w tym spektaklu narracja nie jest linearna. Bohaterowie spotykają się niezamierzenie, w przypadkowych układach, jak zderzające się ze sobą cząsteczki, i wchodzą w krótkotrwałe relacje, których rozwój i skutki trudno przewidzieć. Świat w Drganiu jednej struny jest w bezustannym ruchu, podlega niekończącym się zmianom i występuje w niezliczonych iteracjach. Czy taki jest również nasz świat? Może to, że wydaje nam się taki uporządkowany i przewidywalny jest tylko złudzeniem? Na te pytania będziemy musieli odpowiedzieć sobie sami.
O tym, co nieznane, inne, bezustannie wtłaczane w przyjęte wcześniej kulturowe wzorce opowiada również premierowy spektakl Heleny Ganjalyan Comfort Zone. Tym, co nie do końca poznane, jest tutaj jednak sam człowiek, rozumiany jako każdy z nas, swoisty Everyman. Tajemnicza postać Kaspara Hausera, którego historią inspirowała się artystka, staje się tu tylko przyczynkiem do zakreślenia szerszego kulturowego dyskursu. Głównym przedmiotem poszukiwań jest dla Ganjalyan kwestia tożsamości. Kim bowiem naprawdę jesteśmy, skoro bezustannie podlegamy ocenie innych? Sami również wystawiamy sobie świadectwo i próbujemy i znaleźć swoje miejsce w społeczeństwie na różne sposoby, szukamy identyfikacji: poprzez ubiór, sposób bycia i przeżywania świata, przynależność do grupy zawodowej, religijnej, etnicznej, światopoglądowej etc. Jakby tego wszystkiego było mało, zarówno nasze ciało, jak i umysł podlegają ciągłym zmianom. Czy ja z wczoraj to ta sama osoba, co dzisiaj? Skąd bierze się moja świadomość i jak powstała ludzkość, jaką znamy? Ewolucja i biologia odpowiadają jedynie częściowo na te wątpliwości – głównie na pytania, które związane są z fizjologią człowieka, a nasze wnętrze, umysł, psychika nadal pozostają w dużym stopniu obszarem niezbadanym.
Postać, którą gra Helena Ganjalyan, to również ktoś obcy, kto pojawia się znikąd (artystka wchodzi na scenę zza widowni, bardzo wolno, zauważa się ją dopiero w ostatnim momencie), kogo nie da się zaklasyfikować, kto nieustannie poddaje się zmianom – raz wydaje się zdaje się osobą o cechach androgenicznych, innym razem mężczyzną, by przemienić się w kobietę. Jej zachodzącym na oczach widzów przemianom towarzyszą słowa, które słyszymy z offu, te wypowiadane przez samą bohaterkę (a może tylko cytowane?), a także te padające z ust niektórych widzów, dzięki podsunięciu im mikrofonu. Czasami to gotowe „przepisy” na to, jak żyć, zachowywać się, co myśleć (kobiety powinny być skromne, dorośli – odpowiedzialni itd.)., czasem tylko niewiele znaczące onomatopeje, jak przypominające dziecięcy śpiew: la, la, la.
Kiedy w ostatniej scenie artystka staje na obrotowym postumencie, w świetle reflektora, w długiej, pięknej, lśniącej cekinowej sukni, zastanawiamy się, czy t jest to tylko kolejna zmiana, czy odnalazła właśnie swoją tytułową strefę komfortu? Wygląda olśniewająco, choć wciąż jedno z ramiączek sukni jest źle założone, nadal jest też łysa – może wypadałoby poprawić ubiór i założyć perukę? Czy to, że zastyga w bezruchu niczym manekin oznacza, że czuje się ze sobą dobrze, że jest spokojna? Może to tylko oznaka rezygnacji z dalszych poszukiwań, przerwa w długiej podróży w głąb siebie?
***
Międzynarodowy Festiwal Sztuk Performatywnych pozostawił widzów wieloma pytaniami i wspaniałymi obrazami, których próżno szukać na innych tego typu wydarzeniach w Polsce. Dobrze więc, że na zakończenie Rozdroża jego wieloletni kurator pokusił się o przedstawienie bogatej historii tego przedsięwzięcia, które w ostatnich latach boryka się ze zmniejszonym dofinansowaniem. Miejmy nadzieję, że uda się zorganizować kolejną edycję festiwalu w przyszłym roku i ponownie będziemy mogli podziwiać nietuzinkowy i oryginalny program artystyczny z Polski i zagranicy.
26. Międzynarodowy Festiwal Sztuk Performatywnych Rozdroże – Spotkanie z Nieznanym, Warszawa, 30.09–08.10.2022
[1] Dysk akrecyjny – wirująca struktura uformowana przez pył i gaz, opadający (poprzez zjawisko akrecji) na silne źródło grawitacji. Obiektem centralnym przyciągającym grawitacyjnie wirującą materię jest najczęściej czarna dziura, gwiazda neutronowa, biały karzeł bądź młoda gwiazda. Dyski akrecyjne tworzą się także w pobliżu powstających gwiazd. Są wtedy określane jako dyski protoplanetarne, ponieważ zawierają resztki pierwotnego obłoku, z którego mogą stopniowo utworzyć się planety. (za: Wikipedia)
Wydawca
taniecPOLSKA.pl